Maciej Stachowiak, ojciec 25-letniego Igora, który zginął rok temu w komisariacie we Wrocławiu
Maciej Stachowiak, ojciec 25-letniego Igora, który zginął rok temu w komisariacie we Wrocławiu Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Reklama.
Ojciec Igora Stachowiaka wspominał, że o śmierci syna dowiedział się od funkcjonariuszy podczas obiadu u rodziny. – Usłyszałem, że syn został zatrzymany przez pomyłkę. Policjanci powiedzieli, że spadł z krzesła w komisariacie i nie żyje – mówił. Tłumaczył, że policjanci robili wszystko by nie zobaczył od razu ciała syna. Jak już pozwolono mu na identyfikację, rozsunął worek do końca i zrobił zdjęcie, które obiegło media. – Igor nie wyglądał normalnie, był bardzo mocno pobity – opowiadał Maciej Stachowiak.
Dodał, że jego rodzinie udało się dotrzeć do ministra Mariusza Błaszczaka, który obiecał ze zajmie się sprawą. Przez rok niewiele się jednak działo. Powiedział, że miał okazję spojrzeć w oczy policjantom, którzy przesłuchiwali 25-latka. Ojciec chłopaka tłumaczył że słyszał od nich tylko suche komunikaty i zarzucił im, że mają jedną wspólną wersję wydarzeń z komisariatu.
Opowiadał też o dramacie swojej rodziny związanym ze śmiercią Igora, który teraz znowu wrócił. – Nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, żyć ze sobą. Pojawiły się problemy kardiologiczne. Teraz wracają – mówił. Zapewnił że z prokuraturą dobrze mu się współpracowało, nie obwinia też wszystkich policjantów. – Nie każdy policjant jest jednak zły – podkreślił. – Mam nadzieje, że ta sprawa nabierze teraz tempa, chodzi o to żeby dojść do prawdy – stwierdził. – Chciałbym żeby młodzi ludzie mogli się czuć bezpiecznie – zaznaczył.