Sześć krótkich akapitów, w których Rzecznik Praw Obywatelskich upomina polityków. Wszystkich. Od prawa do lewa. "W swoim czasie padło stwierdzenie, że istnieje 'gorszy sort Polaków'. Teraz usłyszeliśmy słowa o 'najgorszej części wyborców'. Autorami tych wypowiedzi są Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski, wybitni polscy politycy, którzy dla wielu osób stanowią autorytet i wzór do naśladowania. Tym bardziej jest mi przykro, że zdecydowanie nie mogę się zgodzić z ich opiniami i takim dzieleniem obywateli" – napisał dr Adam Bodnar w apelu o powściągliwość w wystąpieniach publicznych.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Z najwyższą troską muszę stwierdzić, że poziom wielu wystąpień publicznych w naszym kraju osiąga stan wojny politycznej i kulturowej. Padają słowa i określenia naruszające ludzką godność, dzielące obywateli na różne kategorie. Ich celem wydaje się być wyłącznie upokorzenie innych, napuszczanie ludzi na siebie. Kurczy się za to przestrzeń dla dialogu, dla dobra wspólnego, rozwiązywania ponad podziałami problemów obywateli.
Fragment apelu Rzecznika Praw Obywatelskich do polityków o powściągliwość w wystąpieniach publicznych
Liczy Pan na to, że ten apel sprawi, iż politycy się otrząsną i nagle zaczną przemawiać innym językiem?
Odpowiedzialność za język debaty publicznej dotyczy wszystkich. Niezależnie od tego, czy ktoś jest po lewej stronie, po prawej, czy też w centrum. Często słyszymy różnego rodzaju utyskiwania i narzekania na to, jakim językiem posługują się politycy z prawej strony sceny politycznej. Bo rzeczywiście – niejednokrotnie jest to język bardzo brutalny. Ale jednocześnie nie można nie dostrzegać, że również i po lewej stronie oraz w centrum też się zdarzają wypowiedzi, które mogą mieć charakter wykluczający lub poniżający w stosunku do różnych grup społecznych.
W swoim apelu wskazał Pan na dwie wypowiedzi: Jarosława Kaczyńskiego o "gorszym sorcie Polaków" i Bronisława Komorowskiego o "najgorszej części wyborców"...
Bo uważam, że politykom, dojrzałym politykom, nie powinny przechodzić przez usta tego typu słowa. Wypowiedzi takie, jak ta o "najgorszej grupie wyborców", dotykają określone grono Polaków. Powodują, że cała ta grupa społeczna jest kategoryzowana. Dlatego uznałem, że po takich słowach byłego prezydenta należy zareagować.
Wojny nie rozwiązują trwale żadnego problemu, uwypuklają tylko złe emocje i sieją destrukcję. W pewnym momencie już nie wiadomo, kto atakuje a kto się broni, kto na kim i za co się mści. Mnóstwo energii jest źle wykorzystywane. Traci na tym państwo, tracą obywatele.
Fragment apelu Rzecznika Praw Obywatelskich do polityków o powściągliwość w wystąpieniach publicznych
Nie obawia się Pan, że teraz będzie Pan musiał reagować codziennie? Ktoś przecież powie, że po wypowiedzi Bronisława Komorowskiego RPO wystosował taki apel, a teraz Rzecznik milczy, gdy padają podobne słowa.
Staram się w miarę regularnie reagować, gdy w debacie publicznej padają słowa i określenia naruszające ludzką godność, dzielące obywateli na różne kategorie lub gdy, co gorsza, dochodzi do agresji fizycznej. Tak było po ostatniej miesięcznicy na Krakowskim Przedmieściu, gdy naruszona została nietykalność cielesna jednego z uczestników zgromadzenia, szefa warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej", apelowałem o powściągliwość w wyrażaniu emocji.
Wolałbym, żeby punktem wyjścia dla osób występujących publicznie w naszym kraju było stwierdzenie, że "wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi", i że wszyscy Polacy (wyborcy) mają takie same prawa, bez względu na poglądy polityczne, wyznanie czy położenie społeczne. Wtedy łatwiej byłoby zrezygnować z wojennej retoryki na rzecz demokratycznej debaty. I zamiast mnożyć tylko wzajemne oskarżenia – szukać przestrzeni do rozmowy, do znajdywania wspólnych wartości, odbudowy autorytetów. Bo potrzebuje tego każda wspólnota, każde państwo i każde społeczeństwo obywatelskie.
Fragment apelu Rzecznika Praw Obywatelskich do polityków o powściągliwość w wystąpieniach publicznych
Zdarza się, że apel taki kieruję bezpośrednio do konkretnej osoby. Tak było, gdy wysłałem list prywatny do prof. Magdaleny Środy. Ja tego nie ogłaszałem, to ona sama zareagowała publicznie na mój list, przyznając, że walcząc z mową nienawiści sama nie powinna po tego typu język sięgać.
I wierzy Pan w to, że politycy zaczną po ten inny język sięgać?
Mam nadzieję, że im uświadomię, iż jest to możliwe. Można powiedzieć to samo, ale inaczej. Prezydent Komorowski mógł przecież powiedzieć (o wypowiedzi premier Szydło na temat uchodźców – przyp. red.), że on rozumie, iż niektórzy politycy dążą do podsycania lęków wśród wyborców. Dodawanie jakichś epitetów, przymiotników prowadzi do tego, że przestajemy dostrzegać meritum problemu.
Nie czuje Pan, że jest to nieco naiwne?
Od tego jest Rzecznik Praw Obywatelskich – żeby przypominać o tym, jakie są standardy życia publicznego. Uważam, że tego typu apele ze strony RPO są potrzebne.
W preambule naszej Konstytucji zapisane są piękne słowa: "równi w prawach i powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski". Warto, abyśmy o nich pamiętali. Powściągliwość wszystkim nam może wyjść na dobre.
Fragment apelu Rzecznika Praw Obywatelskich do polityków o powściągliwość w wystąpieniach publicznych