Beata Gosiewska, posłanka PiS w Parlamencie Europejskim, udzieliła wywiadu "Rzeczpospolitej". W bardzo ostrych słowach mówi o katastrofie smoleńskiej, w której zginął jej mąż, poseł Przemysław Gosiewski. "Patrząc na Tuska i polityków PO ówcześnie rządzących, widzę twarze morderców mojego męża i elity polskiej, która zginęła w Smoleńsku" – mówi Beata Gosiewska.
Ale to nie koniec "zamachowych" wypowiedzi europosłanki PiS. "Nie jest możliwe, żeby katastrofa smoleńska była zwykłym wypadkiem lotniczym" – twierdzi Beata Gosiewska. W jej opinii samolot został rozerwany potężnym wybuchem. Na pytanie dziennikarza, czy jej mąż został zamordowany w Smoleńsku, członkini PiS odpowiada "tak uważam".
Beata Gosiewska nie przedstawia jednak dowodów na potwierdzenie swoich szokujących hipotez. Pytana o fakty, które dowodzą jej teorii, Beata Gosiewska żąda, by to Donald Tusk, ówczesny premier z ramienia Platformy Obywatelskiej, przedstawił dowody na swoją niewinność. Przypomnijmy, że prawo polskie opiera się na zasadzie domniemania niewinności, która wymaga przedłożenia dowodów winy, gdy się kogoś o coś oskarża.
Beata Gosiewska krytykuje także tych, którzy oskarżali ją o pazerność w związku z domaganiem się kolejnych, wysokich odszkodowań po zmarłym mężu. Europosłanka nazywa to "psychologią wstydu". Członkini PiS zauważa, że bliskim ofiar katastrofy przysługują odszkodowania ze skarbu państwa - nie odnosi się jednak do tego, że nie dotyczy to ofiar zamachu, a przecież według niej Przemysław Gosiewski zginął w zamachu.
Poseł Gosiewski jest autorem niesławnej interpelacji poselskiej (2008), w której zarzuca tchórzostwo pilotowi, który wbrew poleceniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie lądował w niebezpiecznych warunkach w Gruzji. "Czy Minister, podejmując decyzję o odznaczeniu, chciał pokazać, iż będzie premiował w przyszłości przypadki niesubordynacji, tchórzostwa i odmawiania wykonywania rozkazów?" – pytał wówczas Gosiewski, który 1,5 roku później zginął w katastrofie smoleńskiej.