Dokładna identyfikacja DNA wszystkich szczątków ofiar katastrofy Smoleńskiej mogłaby zająć nawet kilka miesięcy – ocenia ekspert.
Dokładna identyfikacja DNA wszystkich szczątków ofiar katastrofy Smoleńskiej mogłaby zająć nawet kilka miesięcy – ocenia ekspert. fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta

Ewa Kopacz zapewniała, że na miejscu katastrofy każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie. To możliwe? – Gdyby było tak, jak powiedziała premier, nie udałoby się pochować ofiar w ciągu zaledwie 20 dni – mówi w rozmowie z naTemat biegły sądowy z zakresu badań DNA z największego w Polsce laboratorium. I wyjaśnia, że nawet gdyby zatrudniono większość specjalistów w Polsce i większość sprzętu, jakim dysponują nasze laboratoria, to zadanie dokładnej identyfikacji DNA ofiar katastrofy trwałoby nawet miesiące.

REKLAMA
I stąd teraz tyle pomyłek? Również Ksiądz Henryk Błaszczyk mówił, że ciała zostały przebadane genetycznie.
Tak może powiedzieć amator nie znający specyfiki badań DNA. Wiemy, że 75 na 96 ofiar katastrofy smoleńskiej zostało rozpoznanych przez rodziny. Te ciała były wystarczająco dobrze zachowane po wypadku, aby ustalić ich tożsamość. Potwierdzenie tego rzeczywiście mogło potrwać kilka dni.
O wiele trudniejsze zadanie jest z ciałami rozczłonkowanymi. Specyfika katastrof lotniczych polega na tym, że ciała ofiar ulegają znacznej defragmentacji. To może być nawet ponad 1000 elementów szczątków rozsianych po miejscu katastrofy. Badania DNA to w gruncie rzeczy żmudna i ręczna robota. To oznacza, że trzeba zrobić tysiąc testów. Ich analiza polega na ręcznej pracy ekspertów.

Katastrofa lotu Malaysia Airlines 17

Tak postępowano z ofiarami omyłkowego zestrzelenia pasażerskiego samolotu malezyjskich linii lotniczych nad Ukrainą w lipcu 2014 roku. Na 298 ofiar w przeciągu miesiąca udało się potwierdzić genetycznie tożsamość 178 osób. A pracowało nad tym 150 biegłych. Operacja wymagała jednak powołania międzynarodowej grupy, bo cały zespół dochodzeniowy liczył 280 osób. Dopiero w grudniu 2014 roku skompletowano jedne z ostatnich ciał ofiar tej katastrofy. Mimo to eksperci wciąż poszukiwali fragmentów 6 ofiar. Cztery z nich zostały zidentyfikowane po roku. Nie udało się znaleźć szczątków dwóch osób.


Dlaczego to tyle trwa?
Najpierw trzeba poszukać dobrze zachowanych fragmentów ciał. Nie powinny być zabrudzone ziemią, paliwem albo przypalone ponieważ to wszystko wpływa na jakość uzyskanego profilu DNA. Z tego pobiera się fragment nabłonka, skóry, tkanki miękkiej. W przypadku częściowo zwęglonych zwłok szukamy fragmentu mięśnia, wątroby. Pozyskanie DNA z zębów czy kości jest w praktyce niezwykle trudne. Z materiału w kilku krokach uzyskujemy profil DNA. Każdy profil składa się z 16 tzw. układów polimorficznych, aby zidentyfikować osobę należy rozpoznać minimum 13 układów w profilu wzorcowym. Ten zaś ustala się od najbliższego krewnego rodziny, albo na przykład z zachowanego włosa pozostawionego na grzebieniu w domu itd.
Jak długo, do jakiego stopnia należałoby pracować nad skompletowaniem szczątków każdej ofiar?
Na przykład w Holandii pozostawiono tę decyzję rodzinom. Kiedy odnaleziono i zidentyfikowano na przykład korpus z głową, albo większość ciała, rodziny decydowały, czy to wystarczy, aby oddać zmarłemu hołd i złożyć go w grobie. Były katastrofy, gdzie symboliczny pochówek, odbywał się dopiero po roku.
A co z pozostałymi szczątkami?
Na miejscu katastrofy zbiera się wszystko. Niekiedy będą to, przepraszam za sformułowanie, strzępy, których identyfikacja i przypisanie ofiarom jest już niemożliwa. Dodam, że uzyskanie DNA z jednej komórki jest możliwe, lecz ze względu na trudność uzyskania profilu, a później wątpliwy, niejednoznaczny wynik takie ekspertyzy to raczej filmowa fikcja. Kiedy już z miejsca katastrofy zbierze się te szczątki, to można zdecydować czy zutylizować, czy może raczej złożyć w jakiejś wspólnej mogile. Co wymaga oczywistego taktu i wyczucia.

Katastrofa Germanwings 9525

Po katastrofie samolotu Germanwings w marcu 2015 roku ostatecznie szczątki ofiar, których nie udało się zidentyfikować złożono w mogile w miejscowości La Vernet – leżącej najbliżej miejsca wypadku. Jednak i wówczas nie uniknięto konfliktów. Ojciec śpiewaczki operowej Marii Radner zaprotestował przeciwko pomieszaniu szczątków ofiar oraz mordercy - czyli pilota Andreasa Lubitza, który z premedytacją doprowadził do tragedii.

Czy 7 lat po katastrofie smoleńskiej ujawniona skala pomyłek dziwi albo szokuje ekspertów?
To konsekwencja decyzji podjętych tuż po katastrofie. Osoby koordynujące identyfikację chciały szybko zakończyć ten proces i pochować ofiary. Skalę trudności zadania widzimy dziś. Zespół prowadzący ekshumacje i identyfikacje dał sobie czas na badania aż do kwietnia 2018 roku.