Dzisiaj Jarosław Kaczyński może czuć się spełniony. To jego wersję historii pokazuje TVP.
Dzisiaj Jarosław Kaczyński może czuć się spełniony. To jego wersję historii pokazuje TVP. źródło: Twitter.com/pisorgpl

Już od kilku dni telewizja publiczna zapowiadała, że 4 czerwca po raz kolejny wyemituje film w reżyserii Jacka Kurskiego "Nocna zmiana", który pokazuje kulisy upadku rządu Jana Olszewskiego. I trzeba przyznać, że oprawa tego filmu była godna. Godna podjęcia samego prezesa.

REKLAMA
Film "Nocna zmiana" jest znany od kilkunastu lat i nie wnosi niczego nowego do dyskusji. Ani politycznej, ani tym bardziej historycznej nad wydarzeniami z 4 czerwca 1992 roku. Jednak w obecnych okolicznościach jest on na wagę złota. Nic innego nie mogłoby tak wzmocnić antysolidarnościowego przekazu obecnie rządzącej partii.
Niedzielny wieczór z TVP
Trzeba przyznać, że telewizyjna ekipa dobrej zmiany stanęła na wysokości zadania. Zaplanowała prawdziwy, wieczorny szturm najwyższych rangą polityków PiS-u na studia telewizji publicznej. Najpierw swoje poglądy na temat obalenia rządu Olszewskiego mógł wygłosić Antoni Macierewicz – jeden z głównych uczestników tamtego zamieszania i twórca listy tajnych współpracowników, której opublikowanie doprowadziło do upadku ówczesnego rządu. Antoni Macierewicz w rozmowie z Adrianem Klarenbachem potwierdził, że obalenie rządu Jana Olszewskiego to "ustawka", na którą miały bez wątpienia wpływ powiązania spiskujących z rosyjską agenturą w Polsce.
Kolejną częścią wieczornego show była krótka "dyskusja" przed emisją filmu. Do studia zaproszono samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, Piotra Zarembę z tygodnika "wSieci" i profesora Wojciecha Roszkowskiego z PAN-u. Skromna scenografia, skąpe oświetlenie i posępne miny uczestników rozmowy nadały odpowiedniej powagi i grozy rocznicy. Oczywiście głównym gościem był Jarosław Kaczyński, który... nie powiedział nic nowego. Jego tęsknota za tamtym rządem jest znana od wielu lat, a niechęć do Lecha Wałęsy przybiera na sile prawie z dnia na dzień. Powtórzył, że "Lech Wałęsa miał niejasny pogląd na nowy ustrój państwa, ale, podejrzewam, że świadomie, wiązał go w jakiś sposób z rosyjską agenturą i jej wpływami". Jak na zawołanie przytakiwali mu pozostali zaproszeni goście.
Dali radę
Tak jak w 1994 roku, kiedy film "Nocna zmiana" ujrzał światło dzienne, tak i w 2017 roku Jacek Kurski dał radę. Ani wtedy, ani teraz nie mógł lepiej i skuteczniej przypodobać się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Film pokazuje "spisek przeciwko obozowi patriotycznemu", który jako jedyny chciał oczyścić Polskę z obcych agentów, a dzisiejsze występy utrwalają wizerunek prezesa i partii.
Dobór gości – także bezbłędny. Prowadzący – w punkt. I wizerunek partii robiony za darmo. Choć niezupełnie za darmo, bo za uczciwość.