Teraz prof. Lech Morawski może jednak zarzuty usłyszeć. Ich postawieniem mogłaby zakończyć się procedura wszczęta właśnie przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku. Tyle, że teraz wiele zależy od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie, czyli
Zbigniewa Ziobry. Jeżeli zdecyduje się on przychylić do dążeń śledczych, sygnowany przez niego wniosek o wyrażenie zgodny na pociągnięcie prof. Lecha Morawskiego do odpowiedzialności karnej trafi na biurko prezes
Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, a ostatecznie o jego rozpatrzeniu zdecydowałoby zdominowane przez nominatów
Prawa i Sprawiedliwości Zgromadzenie Ogólne TK.