To barbarzyństwo! – krzyczał Jarosław Kaczyński podczas 86. wiecu zorganizowanego przez PiS pod Pałacem Prezydenckim w tzw. miesięcznicę katastrofy smoleńskiej. Tak określił pomyłki w identyfikacji ciał ofiar wydarzeń z 10 kwietna 2010 roku, ujawnione przez ekshumacje. Jego zdaniem Polska, jest opanowana przez obce agentury, a jego adwersarze na Krakowskim Przedmieściu chcą powrotu do PRL.
Przemówienie przewodniczącego PiS było krótsze niż zazwyczaj. Tym razem poseł nie stał na drabince, lecz specjalnie przygotowanym podwyższeniu. Towarzyszyli mu członkowie partii, m.in. Anna Fotyga, Beata Mazurek i Ryszard Terlecki. Według relacji mediów w wiecu PiS uczestniczyło ok. 500 osób, co jest skromniejszą grupą niż zazwyczaj. Kaczyński odnotował obecność swoich adwersarzy, których mógł przekrzyczeć dzięki sprzętowi nagłaśniającemu.
Główny nacisk Kaczyński położył na pomyłki w identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Wspomniał o szczątkach ośmiu ofiar w jednej trumnie. Zapowiedział, że zwycięży i ustali, co się działo po katastrofie. Dopiero potem wspomniał o tym, że dojdzie do prawdy o przyczynach katastrofy. Zarówno poseł Kaczyński, jak i członkowie jego partii, wielokrotnie twierdzili publicznie, że wypadek lotniczy w Smoleńsku nie był zwykłą katastrofą, lecz zamachem.
Kaczyńskiemu nie spodobały się okrzyki "do kościoła!" - tak osoby sprzeciwiające się wiecowi PiS, krzyczały do jego zwolenników, którzy wyszli z kościoła z głośnikami, przez które emitowali swoje modły, poprzedzające wiec partii. To właśnie oni według Kaczyńskiego chcą powrotu do PRL. Następnie szef PiS krzyczał o tym, że Polska jest opanowana przez obce agentury.