Paulo Cozza kibicuje przede wszystkim Interowi Mediolan. Potem Włochom i Polsce.
Paulo Cozza kibicuje przede wszystkim Interowi Mediolan. Potem Włochom i Polsce. fot. Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta
REKLAMA
-Pan powiedział w jednym z wywiadów, że nie czuje żadnego sentymentu wobec reprezentacji Włoch. Teraz, gdy ona gra tak świetnie, ten sentyment odżył?
To nie do końca tak było. Ja po prostu dużo bardziej przeżywam mecz gdy gra Inter Mediolan - mój ulubiony zespół ligowy - niż gdy gra reprezentacja. Włosi mają zresztą taką cechę narodową, że dopiero wielki piłkarski turniej, taki jak Euro, sprawia, że rodzi się w nich duma narodowa i wokół swojej drużyny zaczynają odczuwać patriotyzm.
Jak są mecze towarzyskie, to …
Zupełnie ich nie przeżywamy, oglądamy z obojętnością. Dlatego ja na przykład nie przejąłem się za bardzo tym, że przegraliśmy 0:3 z Rosją. Wtedy raczej mają miejsce jakieś polemiki w prasie, albo zastanawianie się dlaczego w pierwszym składzie gra ten a nie tamten.
Zbigniew Boniek powiedział, że takiej reprezentacji Włoch nie widział od 25 lat. Przesadził?
On bardzo dobrze orientuje się w realiach naszej piłki dlatego nie będę z nim polemizował. Teraz gdy patrzę na obecną drużynę, to widzę prawdziwy zespół. Tutaj wszyscy grają na całego, ludzie się lubią, do tego każdy z nich ma taki sentyment do tej reprezentacji. Duża w tym zasługa trenera, Cesare Prandelii świetnie poukładał te klocki. Jest zupełnie inny niż w 2006 roku Marcelo Lippi.
Chwilę, przecież Lippi to we Włoszech legenda. Zdobył mistrzostwo świata sześć lat temu.
Ok, wygrał je. Ale jako człowiek był wyjątkowo niesympatyczny. Działał innym na nerwy, zrażał do siebie ludzi. Poza tym jego zespół nie grał zbyt ładnie dla oka. A teraz? Weź sobie ostatni mecz z Anglią, oddaliśmy w nim 35 strzałów na bramkę. 35! Kontrolowaliśmy ten mecz, graliśmy szybko do przodu. Z Niemcami, jeżeli chcemy zagrać w finale, musimy zagrać dokładnie tak samo. Wykorzystać talenty, które w nas drzemią.
Włosi nie dają szans Estonii w kwalifikacjach do Euro 2012:

Czyli ta reprezentacja jest lepsza od tamtej? Też może wygrać wielki turniej?
Lepsza, gorsza, to kwestia relatywna. Tamci piłkarze walczyli za dwóch, może nawet za trzech. Wtedy mieliśmy takie znaczące osobowości, ludzi z jajami, choć może w mniejszym talentem. Pamiętam jak kontuzji doznał Gennaro Gattuso - miał uraz, który normalnie leczy się miesiąc. A on wrócił do gry po kilku dniach. Niesamowita wola walki.
We włoskiej prasie jest już jakiś wielki nastrój oczekiwania?
Właśnie dziś przeglądałem internet. Nasze media pokazują jak Niemcy, ironizują, jak śmieją się w nas. To takie typowe dla tego narodu, pisać, że rywale to makaroniarze, ludzie zażerający się pizzą i podrywający dziewczyny. Takie tworzenie stereotypów. Ale to bierze się z tego, że Niemcy się nas boją. Zresztą już pojawiają się kontrataki, właśnie widziałem materiał o tym jak się czują włoscy imigranci w Niemczech, czy są przez tamtejszych ludzi dyskryminowani.
Paulo Cozza
o relacjach niemiecko-włoskich:

Nasze media pokazują jak Niemcy, ironizują, jak śmieją się w nas. To takie typowe dla tego narodu, pisać, że rywale to makaroniarze, ludzie zażerający się pizzą i podrywający dziewczyny. Takie tworzenie stereotypów. Ale to bierze się z tego, że Niemcy się nas boją. Zresztą już pojawiają się kontrataki, właśnie widziałem materiał o tym jak się czują włoscy imigranci w Niemczech, czy są przez tamtejszych ludzi dyskryminowani.


Piłkarze patrzą na takie coś?
Jestem pewien, że to będzie ich tylko motywowało. Zresztą na ważnych imprezach my potrafimy z Niemcami grać. Gdy zobaczyłem statystykę, nawet nie mogłem uwierzyć. Graliśmy siedem razy i za każdym razem wygrywaliśmy.
Większość moich znajomych będzie kibicowała Niemcom…
A mi zrobiło się bardzo przyjemnie, gdy dowiedziałem się, że za Italią będzie Lech Wałęsa. Powiedział, że wspiera Włochów, bo oni na boisku nie kombinują, nie oszukują. Może nie są najmocniejsi, nie mają tylu gwiazd co na przykład Hiszpanie, ale za to grają w niesamowitą fantazją. Miłe i piękne słowa. A co do samego meczu to między Italią i Niemcami jest pewna różnica. Jeśli my przegramy, i tak będziemy chwaleni przez media, kibiców. Ale jeśli przegraliby Niemcy, wtedy tam będzie mówiło się o tragedii.
Bardzo wiele mówi się o włoskim napastniku Mario Balotellim. Nie tylko z racji tego co robi na boisku. Pan, na miejscu trenera, wystawiłby go w pierwszym składzie?
Z nim jest taka ruletka. Albo w pojedynkę wygra ci mecz, albo wyjdzie na boisko w fatalnym humorze i wyleci z czerwoną kartką, wkurzając przy okazji kolegów. Ja go pamiętam jeszcze z młodzieżowej drużyny Interu. Zawsze miał wielki talent i zawsze był bardzo kontrowersyjny. Teraz na przykład mówi, że jest najlepszy na świecie, że gra jak Messi czy Cristiano Ronaldo. On rzeczywiście potrafi grać tak jak oni. Ale robi to tylko czasami.
Mario Balotelli na ławce w trakcie meczu z Hiszpanią:

Zakładam, że oglądał pan trzy grupowe mecze Polaków.
Oj tak, oglądałem. Co więcej, ja Polakom nawet kibicowałem bardziej niż Włochom! A wszystko dlatego, że patrzyłem na ludzi i widziałem w ich oczach, zachowaniu wielkie zapotrzebowanie na sukces. Wy zasługiwaliście na satysfakcję, szkoda, że nie wyszło. Bardzo byłem rozczarowany po tej przegranej z Czechami.
Czego zabrakło Polakom?
Dla mnie ta sprawa jest oczywista. Piłkarze nie wytrzymali presji. Bo, sorry, nie chce mi się wierzyć w to, by oni byli tak źle do tego turnieju przygotowani fizycznie. Poza tym ja już przed turniejem widziałem, że z polską reprezentacją działo się coś dziwnego. Często słyszałem, że z tym trenerem Smudą to jest coś nie tak, krytykowała go opinia publiczna; też, z tego co pamiętam, krytykowali go jacyś piłkarze. No i wy jeszcze macie ten wasz nieszczęsny PZPN. Ale też jak jakiś mecz Polaków oglądałem, to wielu rzeczy nie rozumiałem. Graliście jakąś dziwną taktyką.
Taktyką?
Mam na myśli ustawienie na boisku (śmiech). Jeszcze pamiętam, że w pierwszym meczu ten Smuda w ogóle nie robił zmian. Trochę piłkę nożną oglądam i powiem szczerze, że było to dla mnie niezrozumiałe. Wydaje mi się, że Polska ten turniej przegrała trochę na własne życzenie.
Szukamy teraz nowego trenera reprezentacji. Jakiś Włoch by się nadał?
Ja myślę, że nie. Dla mnie to musi być Polak. Tylko jakiś młody, świeży, spoza układów. Polska powinna patrzeć na Niemcy - tam kilka lat temu postawiono mocno na rozwój piłki młodzieżowej. I co mają dzisiaj? Wygrywają różne turnieje juniorskie, a młodzi piłkarze stają się ważnymi postaciami dorosłej reprezentacji. Gdy teraz w Polsce idę ulicą, widzę wielu chłopaków grających w piłkę. To nie jest tak, że u was nie ma talentu. Że dziesięciolatek tu kopie gorzej niż dziesięciolatek w Berlinie. Po prostu te talenty gdzieś nagle się rozmywają.
Paulo Cozza
o polskich talentach:

Gdy teraz w Polsce idę ulicą, widzę wielu chłopaków grających w piłkę. To nie jest tak, że u was nie ma talentu. Że dziesięciolatek tu kopie gorzej niż dziesięciolatek w Berlinie. Po prostu te talenty gdzieś nagle się rozmywają.


Euro da się lubić? Co pan sądzi o organizacji turnieju?

Myślę, że przede wszystkim polski naród się w czasie turnieju znakomicie pokazał. Ci wszyscy wolontariusze, ci wszyscy rozentuzjazmowani ludzie w strefach kibica. Świat zobaczył, że jest taki kraj jak Polska, gdzie kiedyś warto się wybrać.
Włochom też się podoba?
Rozmawiałem z kilkoma dziennikarzami z Italii. Oni są zachwyceni Krakowem. Słyszałem: "Paolo, to miasto idealnie pasuje do Włochów. Świetni ludzie, znakomite jedzenie i można fajnie pośpiewać". Są też zaskoczeni inną rzeczą. Wiele teraz mówi się w Europie o wszechobecnym kryzysie. Oni przybyli tu pełni obaw, są w Polsce i widzą, że nie ma żadnego regresu. Co więcej, ja myślę, że teraz szereg firm z innych państw będzie inwestował w tym kraju. Mam tylko jedną, inną obawę.
Jaką?

Stadiony. Te nowe są piękne, naprawdę fantastyczne. We Włoszech takich nie mamy. Tylko teraz na nich rozgrywany jest wielki turniej, który zaraz się skończy. I co potem? Mam nadzieję, że nie będą cały czas straszyć pustkami.