Jakub Borawski, wicedyrektor Biura Analiz Sejmowych, stracił pracę na miesiąc przed wejściem w przedemerytalny okres ochronny. Powód? Nieoficjalnie mówi się, że PiS ukarał go za negatywne opinie prawne ws. ustawy o aptekach dla aptekarzy i wycinki drzew.
Jakub Borawski, wicedyrektor Biura Analiz Sejmowych, stracił pracę na miesiąc przed wejściem w przedemerytalny okres ochronny. Powód? Nieoficjalnie mówi się, że PiS ukarał go za negatywne opinie prawne ws. ustawy o aptekach dla aptekarzy i wycinki drzew. fot. YouTube / Absolwenci HUW

Kancelaria Sejmu nabrała wody w usta. Nie znaczy to jednak, że jej urzędnicy siedzą z założonymi rękami. Jak ujawniło RMF FM, błyskawicznie "zniknęli" ze strony internetowej informacje o swoim koledze, byłym wicedyrektorze Biura Analiz Sejmowych, Jakubie Borawskim. Nieoficjalnie mówi się, że jest to zemsta PiS za to, że negatywnie zaopiniował ustawy o aptekach i wycince drzew. Kim jest urzędnik, którego próbuje wygumkować Sejm?

REKLAMA
Gumkowanie łatwe nie będzie. Po pierwsze Borawski pracował w Sejmie przez 20 lat, więc parlamentarzyści go znają. Po drugie, Borawski jest mężem osoby publicznej – Tessy Capponi, włoskiej arystokratki, znanej autorki książek i felietonów kulinarnych. Po trzecie internet nie zapomina. Mimo wysiłków Kancelarii Sejmu, która wykasowała go ze strony Biura Analiz Sejmowych tak jak sędzia Przyłębska nieprawomyślne wyroki TK, lub rząd PiS fakty o przyczynach katastrofy w Smoleńsku, w internecie nic nie ginie.
Cyfrowa archeologia
Choć dziś w witrynie BAS na próżno szukać informacji o Borawskim, to w internetowym archiwum można dokopać się imponującego życiorysu długoletniego pracownika Kancelarii.
Biuro Analiz Sejmowych
biogram Jakuba Borawskiego skasowany ze strony BAS

Jakub Borawski - wicedyrektor Biura Analiz Sejmowych. Absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Od 20 lat pracownik Kancelarii Sejmu, najpierw jako sekretarz Komisji Spraw Zagranicznych, następnie przez 12 lat dyrektor Biura Stosunków Międzyparlamentarnych, a od 2004 r. wicedyrektor Biura Studiów i Ekspertyz przekształconego w Biuro Analiz Sejmowych, gdzie jest odpowiedzialny za Wydział Analiz Prawa Europejskiego i Międzynarodowego oraz Wydział Analiz Porównawczych.

Redaktor naczelny czasopisma „Infos - zagadnienia społeczno-gospodarcze”. Od 2000 r. wykłada protokół dyplomatyczny w Collegium Civitas oraz gościnnie w Akademii Dyplomatycznej MSZ.

Tyle o Borawskim można było się dowiedzieć ze strony BAS jeszcze w październiku 2016 roku. Teraz tego biogramu nie ma. Rzut oka na obecną i archiwalną wersję witryny ujawnia zmiany, jakie za rządu PiS zaszły w kierownictwie BAS.
O ile poprzednio kierownictwo Biura Analiz Sejmowych liczyło osiem osób (w tym Borawskiego), o tyle teraz to grono stopniało do pięciu. Wśród aktualnej piątki tylko dwie osoby należały do kierownictwa BAS w październiku zeszłego roku (Ziemowit Cieślik i Zofia Szpringer). Wyrzucenie Borawskiego to głośny symptom cichego trzęsienia ziemi, które w Kancelarii Sejmu pod rządami PiS trwa od miesięcy.
Służbista
– Delikatnie mówiąc, nie byliśmy w najlepszych stosunkach – mówi redakcji naTemat dziennikarka, która współpracowała z Borawskim, gdy ten był jeszcze szefem Biura Stosunków Międzyparlamentarnych (pragnie zachować anonimowość). – To nic osobistego, po prostu traktował media jak zło konieczne. Porządek musi być, a program wyjazdów zagranicznych, podczas których towarzyszył marszałkowi Sejmu, miał być zrealizowany co do minuty. Typowy, chłodny służbista – mówi kobieta. – Jednak trzeba przyznać, że za jego czasów BSM działało bardzo prężnie. Cały czas były jakieś spotkania, wyjazdy – mówi dziennikarka.
Znacznie większą sympatią darzy Borawskiego Tadeusz Iwiński (SLD), długoletni parlamentarzysta specjalizujący się w stosunkach międzynarodowych. – Wspominam go bardzo dobrze. Jest niezwykle doświadczonym, kompetentnym i przy tym małomównym urzędnikiem – mówi polityk. – Jest wyważony, można nawet powiedzieć, że cedzi słowa. Byłby idealnym kandydatem na ambasadora – puszcza wodze fantazji Iwiński.
Ani dziennikarka, ani polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie są w stanie powiedzieć, jakie są sympatie partyjne Borawskiego. – Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, był bardzo profesjonalny, po prostu zajmował się swoją pracą – wspomina Iwiński. – Nie mam pojęcia jakie miał sympatie partyjne. Rządy się zmieniały, a on współpracował z każdym tak samo: i z Oleksym, i z Płażyńskim – mówi dziennikarka. – To dobrze o nim świadczy jako urzędniku, że nie można określić jego poglądów – konkluduje.
Romantyk
Ale jest i drugie oblicze urzędnika Borawskiego, które wyłania się z wywiadów jego żony, Tessy Capponi-Borawskiej. Pochodząca ze znanej, arystokratycznej rodziny Włoszka mówi, że połączyła ich "dzika miłość". To dla niego przeniosła się z Florencji do Warszawy czasów stanu wojennego. Zanim wzięli ślub w 1985 roku, młody Borawski napisał po francusku długi list do jej ojca, by poprosić go o jej rękę.
Capponi-Borawska jest znaną felietonistką kulinarną i autorką książek o jedzeniu. Jakub Borawski ma z nią piątkę dzieci. Ze skrawków wywiadów Tessy i jej dorosłej już córki Flavii, szefowej kuchni, wyłania się obraz ojca zaangażowanego w wychowanie dzieci. Mężczyzny, który nie tylko jest smakoszem, ale i nie stroni od gotowania. Dwa życia - dwa światy.
Niedowierzanie
Poseł Tadeusz Cymański, który dostał się do Sejmu z listy PiS, nie może uwierzyć, że w Kancelarii Sejmu zabraknie Jakuba Borawskiego. Nie chce przyjąć do wiadomości domysłów (oficjalnych powodów Sejm nie podał), że długoletni urzędnik "poleciał" za nieprawomyślne opinię prawną o ustawach Prawa i Sprawiedliwości. – Przecież chodzi o to, by eksperci z Biura Analiz Sejmowych mówili nam to, co myślą, a nie to, co chcemy usłyszeć – dziwi się Cymański. – Przecież ich opinie nie są wiążące, rząd i tak może zrobić, co uzna za słuszne – kontynuuje poseł. – Zainteresuję się tą sprawą, mam nadzieję, że jeśli potwierdzą się informacje o odejściu pana Borawskiego, to okaże się, że stały za tym inne powody – mówi Cymański.
Nagłemu zniknięciu Borawskiego z Biura Analiz Sejmowych zamierza przyjrzeć się także poseł Borys Budka (PO). W rozmowie z naTemat zapowiada, że Platforma zażąda od Kancelarii Sejmu informacji o przyczynie zwolnienia wicedyrektora BAS. Zwraca też uwagę na inny aspekt sprawy. – Zwolnienie kogoś tuż przed tym, jak obejmie go ochrona emerytalna, pokazuje hipokryzję PiS ws. praw pracowniczych – mówi Budka. – Z drugiej strony dziwię się, że tak kompetentnego urzędnika zwolnili dopiero teraz – dodaje poseł z przekąsem.
Nagła zmiana w Biurze Analiz Sejmowych i niechęć Kancelarii Sejmu do udzielania jakichkolwiek informacji na ten temat może wskazywać na to, że BAS ma podzielić los Trybunału Konstytucyjnego. W tym układzie BAS miałby przyklaskiwać wszystkiemu, co wymyśli PiS. Na swój sposób byłoby to pójście o krok dalej. O ile "nieprzejęty" Trybunał mógłby blokować niekonstytucyjne pomysły PiS, o tyle "nieprzejęty" BAS mógłby tylko formułować opinie niemiłe uchu prezesa.