Bój o zalegalizowanie medycznej marihuany w Polsce toczył się od kilkunastu miesięcy. Projekty w tej sprawie opracowali zarówno Piotr Liroy Marzec, jak i nieżyjący już Tomasz Kalita. Jednak prawo i Sprawiedliwość postanowiło postawić na swoim i okroić obie propozycje do minimum, nie przejmując się ani zdaniem specjalistów, ani rodzin osób chorych, którym takie zmiany złagodziłyby skutki chorób. Po poprawkach z europejskich rozwiązań została tylko wydmuszka.
Zarówno w projekcie Liroya Marca, jak i w projekcie autorstwa Tomasza Kality, przewidziano rozwiązania, które znacznie ułatwiłyby dostęp i leczenie za pomocą leków, zawierających substancje pochodzenia konopnego. Szczególnie po śmierci byłego rzecznika Sojuszu Lewicy Demokratycznej, większość polityków deklarowała szybkie zmiany i wprowadzenie nowych rozwiązań.
To, co zostało
Jednak, w bardzo krótkim czasie okazało się, że "ustawa Kality" nie ma szans. Została ona odrzucona przez Sejm, oficjalnie z powodu prac nad projektem przedstawionym przez Liroya. Jak już dzisiaj wiemy, z obu projektów nie zostało prawie nic, co potwierdziła żona zmarłego rzecznika SLD Anna Kalita.
Jak wygląda projekt po poprawkach?
1. Brak jednolitego programu zamiast Programu RSO
W projekcie polityka SLD zapisano stworzenie ogólnopolskiego programu leczenia środkami zawierającymi olej konopny. Umożliwiłoby to łatwiejsze monitorowanie pacjentów korzystających z takiego typu leczenia. Łatwiejsze byłyby także badania nad stosowaniem tego typu terapii. Otwierałoby to też drogę do refundacji tych leków przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Co jest w zamian. Brak jednolitego programu oraz brak refundacji.
2. Sprowadzanie leków i substancji do ich produkcji zamiast uprawy i pozyskiwania w Polsce
Wspólny projekt Piotra Liroya Marca i Koalicji Medycznej Marihuany przewidywał dopuszczenie uprawy konopi indyjskich przez instytuty naukowe i licencjonowane przez państwo ośrodki. Po poprawkach, susz i olej będą sprowadzane z zagranicy. Zagraniczni producenci już mówią, że nie mają tak dużych mocy produkcyjnych, aby zapewnić zaopatrzenie na polskim rynku. Oczywiście, sprowadzenie do Polski preparatów, będzie zajmowało o wiele więcej czasu niż ich produkcja i dystrybucja w kraju. Dlaczego wprowadzono tą zmianę. Jak mówi Tomas Latos, członek Komisji Zdrowia z ramienia PiS – nie ma w Polsce aż tak dużego zapotrzebowania na tego typu środki. Ponadto, według partii rządzącej, minimalizuje to niebezpieczeństwo stosowania marihuany w celach rekreacyjnych.
3. Brak edukacji zamiast specjalnych programów
W propozycjach była także mowa o stworzeniu i rozwijaniu programów edukacyjnych, które zajmowałyby się edukacją w zakresie przeciwdziałania narkomanii oraz rozpowszechnianiem wiedzy o medycznych zastosowaniach konopi. W przyjętym projekcie o takich rozwiązaniach nie ma mowy.
4. Zakaz upraw własnych zamiast zarejestrowanych upraw domowych
Na początku walki o legalizację marihuany w celach leczniczych, mówiło się także o dopuszczeniu upraw własnych po uprzednim zarejestrowaniu i ścisłej kontroli. W obecnych realiach parlamentarnych, uchwalenie takiego rozwiązania jest niemożliwe.
5. Niekaranie lekarzy zamiast narodowego programu badań nad leczniczą marihuaną
Były także pomysły, aby lekarze specjalizacji, w których możliwe jest wykorzystanie preparatów z konopi, mogli dzielić się swoimi doświadczeniami i wspólnie prowadzić badania w tej dziedzinie, tak aby nie powtarzały się sytuacje podobne do tej z udziałem dr Marka Bachańskiego. Projekt po sejmowych poprawkach o takim rozwiązaniu nie wspomina.
Opory w Ministerstwie Zdrowia
Trzeba tez przypomnieć, że największe zastrzeżenia do nowych rozwiązań ma Ministerstwo Zdrowia. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł wielokrotnie mówił o marihuanie jako "narkotyku", "środku niesprawdzonym i niebezpiecznym" oraz o "braku dowodów na jej lecznicze właściwości".
Mimo fundamentalnych zmian w ustawie i pominięcia większości pomysłów, zarówno politycy opozycji jak i ludzie, którzy walczyli o zmianę prawa, popierają ten projekt. Jak mówią – lepszy rydz, niż nic. Ale znów rządzący mogą odtrąbić "sukces" – zamiast porządnego, kompleksowego prawa, przyjęta została atrapa rozwiązań. Głosowanie nad ustawą prawdopodobnie odbędzie się w czwartek.