Reklama.
Przez ponad 7 godzin komisja śledcza badająca aferę piramidy finansowej Amber Gold wałkowała dziś Michała Tuska. Emocje wzbudziły słowa syna byłego premiera, że wraz z ojcem wiedzieli, iż "Amber Gold to lipa". I rzeczywiście – w połowie 2012 roku wiedziała o tym prawie cała Polska. Choć niektórzy nawet wtedy pomagali przekonać społeczeństwo, że jednak to nie "lipa" tylko porządna firma. Wśród nich był obecny rzecznik jednego z ministerstw.
– Nie jesteśmy żadną piramidą finansową. Nie finansujemy żadnych wypłat z wpłat innych klientów. Nie korzystamy też z ich złota. Gdybyśmy piramidą byli, to nie rozbudowywalibyśmy administracji. Prowadzimy uczciwy biznes, płacimy podatki, wypracowujemy zyski... W tym roku udało się nam wypracować już 7 mln zł. To nie jest działalność, która ma od kogokolwiek wyłudzić pieniądze.
– Chce pan powiedzieć, że lokaty u państwa są całkowicie bezpieczne?
– Zupełnie. Wszystkie mają stuprocentowe pokrycie w złocie, które znajduje się w skarbcach i skrytkach wynajmowanych przez Amber Gold.
– W Polsce czy za granicą?
– W Polsce i za granicą.
– Ilu w tej chwili państwo macie klientów i jakie kwoty mają u państwa zdeponowane?
– Obecnie mamy około 50 tys. klientów, którzy łącznie mają zdeponowane około 70-80 mln zł.
– I na każda złotówkę ma pokrycie w złocie?
– Jak najbardziej. W złocie i platynie. Bo takie lokaty jeszcze u nas funkcjonują.