
Reklama.
Międzynarodowa grupa komandosów, w skład której wchodzą Polacy wspiera siły kurdyjskie oraz syryjskie siły demokratyczne w walce z bojownikami tzw. Państwa Islamskiego. Obecnie toczą walki o Rakkę w Syrii - nieformalną stolicę ISIS. O ich zaangażowaniu w walkę dowiadywaliśmy się za pośrednictwem dedykowanego grupie profilu na Facebooku.
Siedząc na stanowisku strzeleckim nucili "Widziałem orła cień". Na murach, zostawiali po sobie symbole Legii Warszawa. Publikowali zdjęcia dokumentujące ich udział w walce. Sukcesów było sporo, bo większość przeciwników nie dorównywała umiejętnościom naszych zawodowców. Tym wszystkim się dzielili, zyskując ogromną internetową popularność. Zwłaszcza, ogłaszając, że ich udział w tej wojnie to nie przygoda najemników, ale odpowiedź za ataki terrorystyczne w Europie i między innymi polskie ofiary. Ochotnicy ukrywali jednak swoją tożsamość.
Wojna to jednak nie igraszka i pewnym czasie przyszły konsekwencje. – Pojazd opancerzony wjechał do mojej bazy i boom. Kierowca się wysadził - opisuje w relacji naTemat jeden z walczących Polaków. Dodaje, że tydzień temu poważnie ranny został inny Polak, biorący udział w szturmie na Rakkę. Jak wynika z relacji oba zdarzenia to efekt codziennych działań przeciwników. Polacy organizują swoje akcje bojowy głównie w nocy. Z kolei za dnia próbują ich dopaść zamachowcy samobójcy albo snajperzy.
Przypomnijmy, że Rakka to od kilku miesięcy jeden z ważniejszych frontów walki z ISIS.Jim Mattis, sekretarz obrony USA zapowiadał, że znajdujący się w Rakkce bojownicy zostaną okrążeni i "nie wrócą już do swoich domów".