PiS ostrzega, że przed laty Finlandia wpuściła 100 uchodźców z Somalii, a teraz są ich tysiące.
PiS ostrzega, że przed laty Finlandia wpuściła 100 uchodźców z Somalii, a teraz są ich tysiące. http://cdn.natemat.pl/0b5e82eb1f2be2856e2373e4761fa2e3,640,0,0,0.jpg

Od pewnego czasu politycy PiS straszą Finlandią. Zaczęło się od europosła PiS, potem dołączył sam Jarosław Kaczyński, minister Błaszczak też podchwycił argument. Co prawda trochę mija się z liczbami i za każdym razem podaje inne dane, ale przekaz i tak Polacy dostają, jak należy. W Finlandii jest strasznie. W 1991 roku sprowadzili 100 uchodźców z Somalii, a teraz mają ich już tysiące. I u nas może być dokładnie tak samo.

REKLAMA
Nie do końca politycy PiS wiedzą, ilu tych Somalijczyków jest, ale to najwyraźniej nie ma znaczenia. Pod koniec maja minister Błaszczak mówił, że 18 tysięcy, a dziś utrzymywał, że już 26 tysięcy.
W oficjalnych danych fińskich urzędów nie ma jednak takich statystyk, nawet jeśli chodzi o przyjęcie Somalijczyków w 1991 roku. PiS twierdzi, że było ich 100, Finowie, że nawet mniej, bo 44. Ale nie czepiajmy się szczegółów. Ważny jest przekaz. "Somalijski syndrom", bo tak nazwał go europoseł Ryszard Czarnecki, najwyraźniej ma przestraszyć Polaków. Że jeśli Polska przyjmie uchodźców, rozprzestrzenią się, jak Somalijczycy w Finlandii.
"To drażliwy temat"
Faktycznie, jest ich dużo. Faktycznie, wielu się to nie podoba. W internecie można znaleźć wiele filmików, na których widać, jak np. Somaliczycy kradną. Albo przeczytać o tym, że Somalijczyk zgwałcił.
- Jest ich bardzo dużo zwłaszcza w Helsinkach. To drażliwy temat. Jeżdżą na taksówkach, czy sprzątają. Nie znają języka i to powoduje niechęć, bo albo źle kogoś zawiozą, albo pomylą środki do czyszczenia, bo nie potrafią przeczytać etykiet - mówi nam jeden z Polaków.
Ale zaraz zastrzega, że nie można uogólniać. Nie wszyscy tacy są. Część przyjeżdża na studia, choć bardziej z Iraku. - My, jako podatnicy, płacimy za to. A potem oni zostają lekarzami i wracają do siebie, nie okazując żadnej wdzięczności. Wielu Finów jest im niechętnych, ale nikt otwarcie tego nie powie - mówi.
Skąd się tu wzięli Somalijczycy? Pierwsi z ZSRR. A potem ściągnęły ich rodziny.
"Oni się dobrze asymilują"
Renata Tuomisto, Polka mieszkająca od lat w Helsinkach, jest jednak mocno zaskoczona takim straszeniem. - Somalijczycy to dawny temat. Nie stanowią w Finlandii żadnego zagrożenia ani problemu. Bardzo dobrze zasymilowali się z resztą społeczeństwa. Chodzą do szkół, studiują, pracują. Według mnie są narodem spokojnym, stali się już częścią fińskiego społeczeństwa i dobrze z nim współżyją - mówi naTemat.
Podkreśla, że w Finlandii jest program pomocy uchodźcom. Są kursy językowe, każdy musi zdać egzamin. I każdy na początku ma problemy językowe. - Potem pracują we wszystkich zawodach. Jest, np. dużo somalijskich pielęgniarek i położnych - mówi.
Skończyła dwie uczelnie, chciała zostać prezydentem
Strasząc casusem Somalijczyków, PiS nie mówi o tym, że bez pomocy Finlandii wielu uchodźców byłoby dziś nikim. Jak Fadumo Dayib, która nauczyła się pisać i czytać dopiero w wieku 14 lat. W 1990 roku jej rodzina sprzedała wszystko, by nastoletnia córka mogła przyjechać do Finlandii.
Fadumo Dayib ukończyła tu dwa uniwersytety i została ekspertem od zdrowia publicznego. Dostała się na Harvard, a potem wróciła do Somalii i jesienią ubiegłego roku, jako pierwsza kobieta w historii, wystartowała w wyborach na prezydenta tego kraju. Przegrała, ale cały czas walczy o demokrację w Somalii. - W 2020 roku będziemy mieć w Somalii demokratyczne wybory i wtedy wygramy - zapowiada.
W kwietniu Fadumo Dayib gratulowała innej Somalijce, która jako pierwsza kobieta, została radną w fińskim mieście Espoo. Była z niej bardzo dumna.
Finlandia - to ważne - mocno pomaga też Somalijczykom w ich kraju. Ostatnio 2 miliony euro zostały przekazane na poprawę bytu zwłaszcza kobiet i dzieci, a projekt na lata 2017-2020 zakłada znacznie większe kwoty.
"Wracajcie do domu"
Nie da się jednak ukryć, że niechęć do uchodźców w Finlandii jest duża. Czy zdarzają się przestępstwa na te rasowych? - Tak, ale nie ma na to przyzwolenia władz. Wszystko jest pod kontrolą. Rząd jest racjonalny, opiera swoją politykę na konsensusie. Kultura polityczna jest zupełnie inne niż w Polsce - mówi Renata Tuomisto.
Media nie raz pisały o gwałtach i napadach z udziałem imigrantów. Albo w sieci krążą takie filmiki z bójek.
Nasiliło się to zwłaszcza z napływem innej grupy uchodźców, tej ostatniej fali z Bliskiego Wschodu.
Najpierw w 2015 roku premier zapowiadał, że jest gotów przyjąć uchodźców do swojego domu, i przekonywał, że 5,5-milionowy kraj powinien stać się przykładem. Tamtego roku ponad 30 tys. uchodźców złożyło jednak wnioski o azyl i ten najazd zaczął Finlandię przerastać. Jak podsumował właśnie Politico, był to wzrost o ponad 800 procent w porównaniu do roku wcześniejszego.
Nastroje nacjonalistyczne szybko znalazły podatny grunt. Tu pisaliśmy o tym, jak sami uchodźcy zaczęli narzekać i ostrzegać swoich przed przyjazdem do Finlandii. A tu o propozycji sterylizowania imigrantów.
Tak czy inaczej, władze szybko ogłosiły, że ograniczają napływ uchodźców. A tych, którzy przybyli wcześniej z innych krajów, będą odsyłać do domów. Oceniono, że również ci z Somalii powinni jechać do domu, bo sytuacja tam jest już lepsza. Znacznie, jak informowały fińskie media, znacznie spadła w ubiegłym roku liczba somalijskich wniosków azylowych.
I tak, jak w Polsce, tak i tu politykę zdominowali imigranci. Tylko perspektywa jest nieco inna.