Katarzyna P. odmówiła składania zeznań przed komisją ds. Amber Gold.
Katarzyna P. odmówiła składania zeznań przed komisją ds. Amber Gold. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Szybko poszło. Katarzyna P., żona założyciela Amber Gold, tuż po rozpoczęciu przesłuchania poinformowała komisję, że zgodnie z prawem odmawia składania zeznań.

REKLAMA
Kobieta, która została aresztowana w kwietniu 2013 roku, dziś zeznawała przed komisją śledczą. Podobnie jak w przypadku męża, przesłuchanie odbywało się w sądzie, gdzie przybywał w eskorcie policji i w kajdankach. Choć słowo zeznawała należałoby wziąć w cudzysłów. Katarzyna P., która wraz z mężem prowadziła firmą Amber Gold, nie miała zamiaru pomagać posłom. Nie odpowiadała na żadne z zadawanych przez nich pytań. A ci chcieli poznać trochę kulisów działania spółki. Niestety nie udało się im dowiedzieć, ani kim dokładnie była w tej firmie, ani skąd mieli na nią pieniądze, ani tym bardziej, gdzie przepadły oszczędności 19. tysięcy klientów.
A trzeba przyznać, że posłowie próbowali ją do zeznań przekonać. Nie dało się ani prośbą, ani podstępem. Witold Zembaczyński z Nowoczesnej mówił, że skoro była tzw. "księżniczką Amber Gold", to teraz może w końcu zdradzić prawdę o całej aferze. Bezskutecznie. Po przesłuchaniu wiemy jedynie tyle, co przed nim. Że kobieta miała odpowiadać za poszukiwanie nowych klientów, a z czasem solidarnie z mężem dzielili się stanowiskami w spółkach: czy to prezesurą czy posadą w radzie nadzorczej. Podejrzana utrzymuje, że nie miała wiedzy, ani wpływu na kluczowe decyzje, ale to nie przekonuje śledczych.
Po kilku minutach, gdy Katarzyna P. konsekwentnie odmawiała odpowiedzi, Małgorzata Wasserman zdecydowała się zakończyć posiedzenie. Katarzyna P. poinformowała jedynie, że nie zgadza się na upublicznianie jej wizerunku oraz danych osobowych.