Ma konserwatywne poglądy. Mówi o sobie "katolicka feministka" i bierze ustawę antyaborcyjną w swoje ręce. – Nigdy nie pasowała do Kukiz'15, nie zdziwiłam się, kiedy odeszła – mówi nam posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. Siarkowska wytykała swojej byłej partii, że skręca na lewo, ona wolała pójść jeszcze bardziej na prawo.
Anna Siarkowska nie daje za wygraną i wkłada kij w mrowisko. Wyrzuca, że PiS nic nie robi "w kwestii ochrony życia" i ujawnia, że posłowie tej partii dostali zakaz podpisywania się pod projektem. A prawo aborcyjne jest według niej niedopuszczalne – jest dyskryminacją wobec osób niepełnosprawnych, których państwo pozbawia prawnej ochrony życia w okresie prenatalnym – podał Onet.pl. Tak więc Siarkowska poprosiła Instytut Ordo luris o napisanie nowej ustawy antyaborcyjnej. "Zwróciłam się z prośbą do Ordo luris, bo oni mają doświadczenie w pisaniu takich ustaw" – zaznaczyła. Zebrała wymaganą liczbę 15 podpisów i wkrótce ustawą zajmie się Sejm.
Sama jest matką. Ma trzy córki, pierwszą urodziła w wieku 19 lat. Mówi o sobie "katolicka feministka", a "dzisiejsze feministki" określa "karykaturą kobiet". I denerwuje się, kiedy na transparentach widzi hasło "Mam cipkę". – Kobiety, które tego rodzaju hasła głoszą nie są traktowane poważnie – stwierdziła w programie "Pociąg do polityki".
Polityk – marzenie z dzieciństwa
Kiedy Dominika Długosz zapytała Annę Siarkowską, kim chciała zostać w dzieciństwie, ta bez namysłu rzuciła "politykiem". Przytoczyła nawet historię, kiedy wraz z ojcem odwiedziła jednego z posłów i już wtedy wiedziała, że będzie chciała robić to, co on. – Potrzebę uczestniczenia w polityce miałam od dziecka – mówiła. I te marzenia kilkanaście lat później się spełniły. Najpierw stanęła na czele Młodzieży Wszechpolskiej w Siedlcach. Szczyciła się, że była pierwszą i jak dotąd jedyną kobietą w zarządzie głównym tej organizacji. Później była członkinią Ligii Polskich Rodzin (LPR).
Z ramienia LPR, w działalność której zaangażowany był jej ojciec, wystartowała do Sejmu. Miała niewiele ponad 20 lat. Dwukrotnie w barwach tej partii chciała wejść do Sejmu. Pierwszy raz w 2005 roku, drugi – dwa lata później. Jednak to się nie udało. Za to w 2006 roku powołano ją na wiceprzewodniczącą rady programowej TVP Polonia. Została członkinią władz Stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl – Ruch Na Rzecz Obrony Terytorialnej i współpracownikiem kwartalnika Myśl.pl.
35-letnia Anna Siarkowska jest po politologii na Akademii Podlaskiej. Ukończyła jeszcze Wydział Bezpieczeństwa Narodowego Akademii Obrony Narodowej. Tu zrobiła doktorat.
Jest mocno zaangażowana w obronność narodową. A nie wzięło się to znikąd. Siarkowska opowiadała Dominice Długosz, że jej babcia i pradziadek byli związani z Armią Krajową. – Ja się z babcią się wychowywałam, przez kilka lat u niej mieszkałam. Myślę, że jej przeżycia odcisnęły piętno na moim życiu. Zawsze wiedziałam, że bezpieczeństwo jest ważne – powiedziała w programie "Pociąg do polityki".
Posłanka Kukiz'15
Wreszcie w 2015 udało jej się trafić do Sejmu. Kandydowała w okręgu siedleckim z pierwszego miejsca na liście Kukiz’15. Otrzymała niewiele ponad 12 tys. głosów. I zasiadała w dwóch komisjach: Administracji i Spraw Wewnętrznych i Obrony Narodowej. Szybko zaczęła tworzyć w Sejmie Klub Republikański. W listopadzie 2016 roku została wiceprezesem stowarzyszenia. A pod koniec lutego bieżącego roku porzuciła Kukiz'15 na rzecz przewodniczącej koła poselskiego "Republikanów". W wywiadach wyznała, że ta myśl dojrzewała w niej od dawna. Z Kukiz'15 odeszła, bo straciła zaufanie. Chodziło o głosowanie w Sali Kolumnowej (grudzień 2016 roku), w którym ona brała udział. "Zaufanie to podstawa. Także w polityce. Względem Kukiz'15 utraciłam je ostatecznie po 16.12 (wtedy odbyło się głosowanie w Sali Kolumnowej)" – napisała na Twitterze.
Republikanka
Nazajutrz okazało się, że wspólnie Magdaleną Błeńską (również opuściła Kukiz'15) i Małgorzatą Janowską zakłada koło poselskie stowarzyszenia "Republikanie". Mówiła wprost, że chce być merytoryczną opozycją. – Chcemy realizować nasze republikańskie postulaty, będące bardziej sprecyzowane niż klubu Kukiz'15, który jest połączeniem różnych koncepcji – stwierdziła w rozmowie z dziennikarzami Magdalena Błeńska. Jak dodała, zarówno ona, jak i Anna Siarkowska, chcą się skupić na bardziej "republikańskich, konserwatywnych i wolnorynkowych postulatach". – My jesteśmy wolnorynkowcami. Republikanie mają taki swój dosyć konkretny program już od wielu lat. Musimy nasz program realizować i on jest bardziej wolnościowy. Pod tym względem jest określany jako prawa strona – mówi nam Magdalena Błeńska.
Kilka miesięcy później na Twitterze Siarkowska podzieliła się swoją refleksją, że Kukiz'15 skręca w lewo.
Paweł Kukiz wcale nie był zaskoczony odejściem posłanek. – Od początku prowadziły własna politykę, życzę im wszystkiego dobrego – powiedział dziennikarzom lider ugrupowania. Dodał, że "miały swój światopogląd objawiający się również w głosowaniach sprzecznych z pewnym konsensusem osiągniętym na posiedzeniu klubu, to nie jest dla mnie żaden szok".
Innych posłów też szczególnie nie zdziwiło jej odejście z Kukiz'15.– Panią Annę Siarkowską znam tylko z mównicy sejmowej i słynęła zawsze z radykalnych poglądów, nigdy nie pasowała do Kukiz'15. Zawsze była bardzo mocno konserwatywna i radykalna w swoich poglądach, więc zupełnie mnie nie zdziwiło, że opuściła Kukiz'15 – mówi nam posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus.
Nietypowa feministka, zaangażowana w kwestie obronności
Jako przewodnicząca Republikanów nie kryje się ze swoimi poglądami. Na początek feminizm. Jej zdaniem feministki nie reprezentują interesów kobiet. Używa mocnych słów, twierdzi, że "feministki są karykaturą kobiet i to naprawdę mało śmieszną".
Co ma na myśli określając siebie "katolicką feministką"? – Współcześnie feministki to są kobiety, które bardzo mężczyznom zazdroszczą, że same nie są mężczyznami. W związku z tym próbują się do tych mężczyzn upodobnić – wyjaśniła Dominice Długosz.
– Są jakieś kroki i to nie jest tajemnicą. Z tego co wiem, to tam jest tylko kwestia przesłanki eugenicznej. To w dużym stopniu okrojenie tego, co wcześniej proponowało Ordo luris. Pani poseł jest w to zaangażowana, co wynika z tego, że jest osobą wierzącą, tzw. pro-liferką – tłumaczy nam Magdalena Błeńska. Czy jest radykalna w poglądach? – Nie uważam, żeby pro-liferzy byli radykalni. Dla nich to jest kwestia życia lub śmierci. W tym kontekście trudno mówić o jakimś radykalizmie. Radykalizmem można by nazwać chęć zabijania. To dla mnie bardziej radykalne, niż chęć ochrony – odpowiada Błeńska.
Siarkowska bierze udział w Marszach dla Życia. W jednym z wpisów na Facebooku uznała, że "gdyby nauczyciele z ZNP chodzili na Marsz dla Życia i Rodziny, a nie na Marsze Równości, to dzisiaj nie lamentowaliby z powodu zwolnień".
W kwestii uchodźców wspiera obecny rząd. Uważa, że należy odmówić im relokacji i sprzeciwia się wobec jakichkolwiek sankcji ze strony UE. Na Twitterze daje upust swoim emocjom i pisze np., że w Europie trwa wojna. "Z krwawymi atakami i setkami ofiar. Odwet w #Londyn.ie to skutek zamykania oczu przez władze i udawania,że wojny nie mą".
Poza tym uważa, że wniosek o wotum nieufności dla ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza był niemerytoryczny. Bardzo często zabiera głos w kwestii Obrony Terytorialnej. – Pani Anna Sierakowska najbardziej jest zaangażowana w kwestie obronności, w sensowne tworzenie Obrony Terytorialnej – tłumaczy w rozmowie z naTemat Magdalena Błeńska.
Z Facebooka Siarkowskiej dowiadujemy się np., że "budowana obecnie Obrona Terytorialna w istotny sposób wzmocni naszą zdolność do obrony. I to jest prawdziwy powód, dla którego jest dziś tak mocno atakowana". Przez kogo? "Dezinformacja i czarna propaganda to narzędzia walki informacyjnej. Jej celem są dziś Wojska Obrony Terytorialnej – istotny element wzmacniania potencjału obronnego Polski. Dziennikarze, którzy świadomie (bądź nieświadomie, ale bez stosowania podstawowych zasad rzetelności dziennikarskiej) powielają wrogą Polsce i polskim interesom narodowym narrację, kreowaną przez obce ośrodki informacyjne, muszą liczyć się z prawnymi konsekwencjami" – grzmiała na Facebooku. Takich wpisów w jej mediach społecznościowych jest wiele. "Za chamstwo banuję bez ostrzeżenia" – zaznacza na Twitterze.
Nastąpiła utrata zaufania wobec klubu, ze względu na postawę kolegów 16 grudnia 2016 roku. Ja uczestniczyłam w głosowaniach w Sali Kolumnowej, ale koledzy nie. To było przyłożenie ręki do próby destabilizacji państwa przez opozycję.Czytaj więcej
Anna Maria Siarkowska
w programie "Pociąg do polityki"
Wychodzą na ulice, krzyczą, ale ich hasła nie dotyczą naszych realnych potrzeb. Dla mnie feministka jest po prostu zawód. One uczyniły ze swojej ideologii coś co mogą spieniężyć. Czerpią i czerpały bardzo duże profity przynajmniej w poprzedniej kadencji zarówno z dotacji rządowych, samorządów, UE. Dzisiaj, kiedy próbuje im się te fundusze ograniczać na ich działalność, dlatego tak głośno krzyczą.