Jeśli myśleliście, że Jan Pietrzak jest ulubionym artystą „dobrej zmiany”, to Andrzej Rosiewicz prawdopodobnie właśnie przebił sufit. Brakuje słów, żeby opisać poziom żenady, który właśnie zaprezentował. Artysta nagrał bowiem dla Trumpa piosenkę z okazji jego przyjazdu do Polski. Oglądacie na własną odpowiedzialność, bo wiem jak to w życiu – nie da się jej "odzobaczyć".
"Trumping and jumping today is trendy. Trumping and jumping. Im Trendy Andy" – śpiewa Rosiewicz w piosence nagranej w studiu "Pytania na śniadanie". Jest to jednocześnie efekt współpracy "Gazety Polskiej" z TVP.
"Sing and jump, sing and jump! Sing all together for Donald Trump"– śpiewa (z playbacku) Rosiewicz. Ubrany w koszulę, kamizelkę, wyjątkowo tandetną miętową muchą oraz fioletowy kaszkiet. Towarzyszy mu 1 (słowem: jedna) cheerleaderka z czerwonymi pomponami.
"They say he’s a hero of Robert De Niro" – kontynuuje Rosiewicz. Wypada mieć tylko nadzieję, że to ostra ironia, bo De Niro jest znany jako wyjątkowo ostry krytyk Trumpa. Jeśli jest odwrotnie, to nie ma co komentować.
Jednak jedna piosenka to za mało. Jest jeszcze druga, którą zadedykował parze prezydenckiej. Rosiewicz przedstawia się jako "Polski Fred Astaire" i "Trendy Andy", po czym. Jak twierdzi, to piosenka, którą Trump śpiewał jako młody, szczupły brunet pod balkonem narzeczonej Melanii. Trump poznał ją jak miał 52 lata, ale kto by sobie zawracał głowę takimi szczegółami.
Młodszym czytelnikom przypominamy, że Rosiewicz to swojego rodzaju specjalista od takich "kawałków". Podobnie śpiewał bowiem w 1988 roku przed Michaiłem i Raisą Gorbaczowami.