Czy można się rozwieść z klasą, a przy tym kreatywnie? Okazuje się, że tak i nie jest to wcale takie trudne. Rozwód nie musi być nudny. Pomysłów na jego przebieg jest wiele. Dla leniwych poleca się hotel rozwodowy. Dla żądnych przygód – imprezę czy nawet podróż przedrozwodową.
W Polsce to wciąż rzadkość, ale na Zachodzie to już norma. Po co rozstawać się w kłótniach, jak można wjechać na weekendowy urlop, zwiedzić kilka ciekawych miejsc i wyjechać z hotelu z aktem rozwodowym? Właśnie z taką propozycją wychodzi do klientów jedna z holenderskich firm. "Divorce Hotel" to opcja dla odważnych. A takich jak się okazuje, wcale nie brakuje.
Rozwód w hotelu w jeden weekend "Divorce Hotel" oznacza rozwód w miłej atmosferze. O jakichkolwiek konfliktach nie ma tu mowy. Wszystko ma być
przeprowadzone w sposób profesjonalny w trybie "last minute". Chcesz – jedziesz z partnerem. Nie chcesz – jedziesz samemu. Wszystko też zależy oczywiście od zasobów portfela. Szczegóły ustala się indywidualnie.
Holenderska firma współpracuje z wieloma pięciogwiazdkowymi hotelami u siebie w kraju oraz za granicą. Można zdecydować się zarówno na te w Amsterdamie, jak i w Londynie, Barcelonie czy Rzymie. Oferta dedykowana jest dla wszystkich – bez względu na wiek, płeć czy wyznanie. – Zaczęliśmy Divorce Hotel, ponieważ rynek był już gotowy na taką działalność. Uważamy, że ważne jest, aby nasi klienci mogli sami decydować o sobie i o tym, jak chcą, aby ich rozwód wyglądał – pisze na stronie internetowej dyrektor generalny firmy, Jim Halfenes.
Obsługa, basen i kolacja dla rozwodników
Działanie systemu jest proste – podczas weekendowego pobytu małżonków odwiedza grupka specjalistów, która w sposób ekspresowy załatwia za nich wszystkie niezbędne formalności. W tym czasie mąż i żona mogą w spokoju relaksować się przy basenie czy podczas ostatniej wspólnej kolacji przy świecach. Pary, co ważne, nocują w osobnych pokojach, a obsługa hotelowa jest na ich każde zawołanie.
Małżeństwo ma wszystko zapewnione, włącznie z całodobową pomocą psychologiczną i prawną. A wszystko za jedyne 2,5 tys. euro. Przynajmniej na początek. Panuje bowiem zasada – im więcej chcesz usług, tym więcej płacisz.
Na smuteczki....impreza rozwodowa
"Divorce Hotel" nie jest jedyną taką forma dedykowaną rozwodnikom. Innym pomysłem jest divorce party, czyli impreza dla par małżeńskich, które z okazji rozwodu, organizują przyjęcie dla znajomych. Osobno czy razem – nie ma różnicy.
Firmy w Stanach prześcigają się w walce o klientów, kusząc ich jak najlepszymi ofertami zorganizowania takiej imprezy. Organizatorzy dostosują się do ich oczekiwań. Można wybrać opcję imprezy "mąż – żona", można też zdecydować się na oddzielne przyjęcia. Słowem – do wyboru, do koloru. Poza tańcami, hulankami i swawolami z eks czy też bez, na gości czeka moc wrażeń. Kulminacyjnym punktem imprezy jest zazwyczaj niszczenie aktu ślubu i złożenie przysięgi antymałżeńskiej. Dla uatrakcyjnienia zabawy, organizowane są różne konkursy tematyczne, a także karaoke ze specjalnymi, porozwodowym i antymałżeńskim repertuarem. Jaki to repertuar – można przekonać się wyłącznie na divorce party.
Impreza jest nieco ciekawsza, gdy jest ona zarówno dla żony, jak i dla męża. Wtedy komizm przeplata się z tragizmem. Żona bije męża, mąż krzyczy na żonę. Oboje rzucają w siebie pierścionkami. Aby zdenerwować byłego męża lub byłą żonę, zaprasza się często panią i pana do towarzystwa. Dantejskie sceny, zabarwione groteską, są na nich normą. Wszystko przypomina niemal XIV-wieczny karnawał, gdzie wszystko się może zdarzyć.
"Rozwody z klasą"
W Polsce takie zabawy to jeszcze nowość, choć cieszą się one coraz większą popularnością. Często natomiast przybierają one nieco inną formułę. Animatio.pl
proponuje swoim klientom "Rozwody z klasą". Zamiast hucznych imprez, organizatorzy proponują uroczystą kolację dla najbliższych w wybranej przez siebie scenerii. Dla bogatszych istnieje możliwość świętowania w zamkach czy w dworkach. To od par zależy na jakie miejsce się zdecydują.
Przed rozwodem krótki wyjazd
Dla małżeństw poszukujących przygód, zachodnie biura podróży przygotowały coś ekstra. Mowa oczywiście o wyjazdach przedrozwodowych, popularnych w USA. Kierunek nie ma znaczenia – ważne, aby był on jak najmniej romantyczny. Odpada więc Paryż czy Wenecja. Pod rozwagę bierze się amazońską dżunglę czy choćby ukraińskie stepy. Im bliżej dzikości, tym lepiej. Ceny takich wyjazdów nie są wygórowane, choć przeciętna para nie mogłaby sobie na nie pozwolić. Już za 3000 dolarów możemy wybrać się do miejsca, które sobie upatrzyliśmy. Może wato by skorzystać z tej oferty?
Pomysłów dla rozwodników jest wiele. To od nich zależy, czy rozstaną się z małżonkiem w sposób wołający o pomstę do nieba, czy zdecydują się na coś innego, nowego, choć nieco ekscentrycznego. Może więc warto rozstać się w amerykańskim stylu?