Chyba otwiera się nowy rozdział w kontrowersyjnej historii dotyczącej rzekomych podejrzanych kontaktów otoczenia ministra obrony narodowej i wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza z Rosją. A właściwie otwiera go kolejna alarmująca publikacja zachodniej prasy. We wtorek donosił o tym niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung", tymczasem w środę za opisywanie tej sprawy zabrał się brytyjski dziennik "The Guardian".
Jak informowaliśmy w naTemat, renomowany niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" donosił, iż "Antoni Macierewicz od lat otoczony był siecią prorosyjskich działaczy", a wiceminister obrony Bartosz Kownacki utrzymywał kontakty ze środowiskami odpowiedzialnymi za destabilizację Europy z polecenia Kremla. Podstawą do wysuwania tak poważnych zarzutów była przede wszystkim podróż Kownackiego, którą w 2012 roku odbył on na wybory prezydenckie w Rosji. "FAZ" twierdził, iż tę "przygodę" miała mu umożliwić prorosyjska organizacja Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych., a w podróży do Moskwy towarzyszyły mu jeszcze trzy osoby z polskimi paszportami.
Byli to ówczesny poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek (później uczestniczył w rosyjskich działaniach mających na celu legalizację aneksji Krymu), ekonomista Marian Szołucha (Antoni Macierewicz uczynił go wiceszefem Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale ten zrezygnował po ujawnieniu jego prorosyjskich poglądów), oraz Mateusz Piskorski – były poseł Samoobrony i twórca partii "Zmiana", który został aresztowany przez ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Z ustaleń Konrada Schullera miało wynikać, że to właśnie Mateusz Piskorski był najważniejszą osobą, która wprowadziła Bartosza Kownackiego w "nacjonalistyczną sieć w Europie, która wychwala Putina".
Bartosz Kownacki szybko opublikował oświadczenie, w którym wszystkiemu zaprzeczył i wyjaśniał, iż z Mateuszem Piskorskim oraz organizacjami prorosyjskimi kontaktów "nie utrzymywał, nie utrzymuje i utrzymywać nie zamierza". Przyznał, że podczas rosyjskich wyborów spotkał się z Piskorskim, ale nie było to spotkanie istotne. Poza tym wyjaśniał, iż do Rosji pojechał jako obserwator zaproszony przez Sojusz Europejskich Ruchów Narodowych, otrzymał zgodę na użycie paszportu dyplomatycznego od ówczesnego marszałka Sejmu, a tak w ogóle to zastępował marszałka seniora Senatu prof. Ryszarda Bendera.
To ostatnie twierdzenie wzbudziło podejrzenia opinii publicznej, która przypomniała sobie, że prof. Bender od 2011 roku nie był nawet senatorem, więc Bartosz Kownacki nie mógł go zastępować podczas podróży w roku 2012. Na ten istotny szczegół w swoim materiale zwraca także prestiżowy brytyjski dziennik "The Guardian". Na tym jednak nie poprzestaje.
Dziennikarze z Wysp twierdzą, iż mają dowód budzący wątpliwości dotyczące innej części tłumaczeń wiceszefa polskiego MON. Ma być to wiadomość, jaką przywódca brytyjskich nacjonalistów Nick Griffin wysłał do "Frankfurter Allgemeine Zeitung", a w której to informuje, iż Mateusz Piskorski współpracował z Sojuszem Europejskich Ruchów Narodowych w czasie, gdy organizowano wyjazd na rosyjskie wybory. Brytyjski dziennik ocenia, iż najnowsze informacje "pogłębiły obawy, że minister Macierewicz (...) zagraża bezpieczeństwu swojego kraju".