
– Kiedy jest finał Euro? – zapytała mnie ostatnio dziewczyna. – W niedzielę – odpowiedziałem. – Dopiero wtedy? A co się dzieje na mistrzostwach, gdy nie ma meczów? – dopytała z wyraźnym zainteresowaniem. Ha, no właśnie, co się dzieje? Przypominamy kilka subiektywnie wybranych ciekawostek mistrzostw Świata i Europy.
REKLAMA
Mistrzostwa w Urugwaju, król wybrał skład
Pierwszy mundial odbył się w 1930 roku. Futbol, jaki znamy obecnie był wówczas w powijakach. Wiele oczywistych dziś kwestii wtedy nie było znanych. Na przykład nie było eliminacji. Żadnych. Idealnie w tamtych czasach odnalazłaby się zatem pani ministra Mucha ze swoim pytaniem "kto wybrał drużyny do tego pucharu?". Otóż spieszę z odpowiedzią. Wybrał je Urugwaj. Do turnieju przystąpiło 13 państw, w tym cztery z Europy. Wszystkie na zaproszenie federacji Urugwaju.
Pierwszy mundial odbył się w 1930 roku. Futbol, jaki znamy obecnie był wówczas w powijakach. Wiele oczywistych dziś kwestii wtedy nie było znanych. Na przykład nie było eliminacji. Żadnych. Idealnie w tamtych czasach odnalazłaby się zatem pani ministra Mucha ze swoim pytaniem "kto wybrał drużyny do tego pucharu?". Otóż spieszę z odpowiedzią. Wybrał je Urugwaj. Do turnieju przystąpiło 13 państw, w tym cztery z Europy. Wszystkie na zaproszenie federacji Urugwaju.
Jeszcze dziwniejsza z punktu widzenia dzisiejszego sympatyka piłki nożnej była historia z wyborem piłkarzy do reprezentacji Rumunii. Państwo to było wówczas monarchią - podobnie zresztą, jak większość krajów uczestniczących w tym turnieju. Dzisiaj narzekamy na kiepską selekcje zawodników dokonaną przez Franciszka Smudę. Ponad osiemdziesiąt lat temu, obywatele Rumunii swoje żale mogli kierować do... króla, bo to on wybrał skład ich reprezentacji.
Mundial w Urugwaju w 1930 roku
FIFA nie dopuszcza do gry Hondurasu
1950 rok. Mistrzostwa, z uwagi na zniszczoną II Wojną Światową Europę, zostają powierzone Brazylii. W zespole z kraju kawy nie grał jeszcze wtedy Pele, który stanowił o sile tej drużyny na mundialu osiem lat później. Mimo to brazylijscy piłkarze są głównym kandydatem do triumfu.
Było im o tyle łatwiej, że FIFA zabroniła występu na mistrzostwach zespołowi Hondurasu, który w cuglach wygrał eliminacje na swoim kontynencie. Decyzją światowej federacji najprawdopodobniej oburzony byłby Wojciech Cejrowski. Wszystko dlatego, że reprezentacja państwa z Ameryki Środkowej nie otrzymała zgody na uczestnictwo w mundialu, ponieważ jego piłkarze podczas meczów mieli występować... boso.
Czytaj także:SuperMario Balotelli - krnąbrny chłopiec zagrał jak profesor i wraz z kolegami wyrzucił Niemców z turnieju
Specyficzne podejście do dziennikarzy na Euro 2000
Mistrzostwa Europy zorganizowane przez Belgów i Holendrów zapisały się w historii europejskiego futbolu, jako Euro, w którym padło najwięcej bramek. Podczas turnieju zawodnicy strzelili 85 goli.
Mistrzostwa Europy zorganizowane przez Belgów i Holendrów zapisały się w historii europejskiego futbolu, jako Euro, w którym padło najwięcej bramek. Podczas turnieju zawodnicy strzelili 85 goli.
Ale z Euro w 2000 roku wiąże się jeszcze inna, ciekawa historia. Opowiedział mi ją Michał Pol, który był korespondentem "Gazety Wyborczej" na turnieju. – Udałem się do centrum prasowego po półfinale, którym z turniejem pożegnała się Holandia. Jakież było moje zdziwienie, gdy zorientowałem się, że miejsce, w którym przez cały turniej powstały niezliczone ilości artykułów, gdzie przeprowadzano setki wywiadów zostało... zamknięte. A przecież do rozegrania był jeszcze mecz finałowy! Holandia odpadła, turniej się skończył - tak jednak rozumowali gospodarze – opisuje Pol.
Przeczytaj: Zawód - komentator. Człowiek, który do meczu przygotowuje się tak samo ciężko jak piłkarz
Francja - Brazylia w 1998 roku i kłopoty Ronaldo
Dwa lata wcześniej odbyły się mistrzostwa Świata, zorganizowane we Francji. Reprezentacja tego kraju, dowodzona przez Aime Jacquet'a zdołała dotrzeć do finału, w którym miała zmierzyć się z obrońcą tytułu sprzed czterech lat, drużyną Brazylii.
Dwa lata wcześniej odbyły się mistrzostwa Świata, zorganizowane we Francji. Reprezentacja tego kraju, dowodzona przez Aime Jacquet'a zdołała dotrzeć do finału, w którym miała zmierzyć się z obrońcą tytułu sprzed czterech lat, drużyną Brazylii.
W zespole z Ameryki Południowej pierwsze skrzypce grał zawodnik Interu Mediolan, Ronaldo. Dzień przed finałowym spotkaniem jego występ w najważniejszym spotkaniu turnieju stanął jednak pod wielkim znakiem zapytania. Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, co się wtedy działo z Brazylijczykiem. W zależności od źródła, dowiadywaliśmy się, że zagrożeniem dla gry Ronaldo w finale jest kontuzja kolana albo kłopoty żołądkowe, najprawdopodobniej zatrucie pokarmowe.
Jedna z plotek, która krążyła po mediach, opowiadała o tym, że leżącego na podłodze, nieprzytomnego kolegę, znalazł Roberto Carlos, który podejrzewał nawet, że Ronaldo nie żyje. Piłkarz ostatecznie wystąpił w finale, ale był cieniem zawodnika, który błyszczał w całym turnieju.
Finał Euro 2000, mecz Francja-Włochy
Polskie piekło w Hiszpanii
Największy, jak dotąd sukces polskiej reprezentacji to trzecie miejsce na świecie. Wyczynu tego dokonały dwa zespoły. W 1974 roku zespół Kazimierza Górskiego i w 1982 drużyna prowadzona przez Antoniego Piechniczka. Szeroką relację ze wszystkiego, co działo się wtedy w kadrze zdał Andrzej Iwan w genialnej książce spisanej przez dziennikarza, Krzysztofa Stanowskiego.
4 lipca reprezentacja Polski miała rozegrać mecz ze Związkiem Radzieckim. W bramce Polaków miał wystąpić Józef Młynarczyk. Stawką spotkania był awans do półfinału mistrzostw Świata. Kłopot w tym, że ówczesny golkiper Widzewa Łódź zamiast na treningach czas spędzał na... grze w karty. Rozgrywka pochłonęła Młynarczyka kompletnie - nie trenował przez pięć dni poprzedzających najważniejszy mecz turnieju. Na treningu zjawił się dopiero w dniu spotkania. Cała historia nie przeszkodziła mu jednak zagrać wspaniałego spotkania, w którym Polska nie tracąc bramki, awansowała do najlepszej czwórki turnieju, kosztem Rosjan.
Mecz Polska-ZSRR z mundialu w Hiszpanii w 1982