– Nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli wcześniej moja ustawa o KRS nie zostanie uchwalona – stwierdził prezydent Andrzej Duda tuż przed spotkaniem z marszałkami Sejmu i Senatu. Dziś w Sejmie trwa pierwsze czytanie ustawy o Sądzie Najwyższym, dzięki której PiS przejmie kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości.
– Wymiar sprawiedliwości wymaga reformy, ale mądrej reformy – powiedział dziś prezydent Duda. Przyznał, że potrzebna jest reforma KRS, Sadu Najwyższego, ale powinna być przeprowadzana "mądrze i spokojnie". Andrzej Duda wspomniał, że zgłosił do marszałka Sejmu ustawę zmieniającą ustawę o KRS.
– Nie podpiszę ustawy o Sądzie Najwyższym, nad którą w tej chwili pracują w Sejmie, dopóki moja, ta maleńka ustawa, którą dziś złożyłem w Sejmie, nie zostanie uchwalona i nie znajdzie się na moim biurku – tak prezydent zakończył przemówienie, którym zaskoczył wielu. – Jak zobaczyłem oświadczenie pana prezydenta, to pocałowałem ekran telewizora – powiedział dziennikarzom Paweł Kukiz.
Głos w sprawie oświadczenia prezydenta zabrał także Grzegorz Schetyna. – Chcę powiedzieć, że to co powiedział kilkanaście minut temu oznacza, że ustawa o SN, która wywoływała tyle emocji, ląduje w koszu. Chcemy powiedzieć, że z ulgą przyjmujemy aktywność prezydenta Dudy i to, że angażuje się w konflikt parlamentarny – podkreślał lider PO. Dodał, że "decyzję i aktywność prezydenta przyjmują z uznaniem". – Chcemy przekonać prezydenta, żebyśmy razem mogli zorganizować referendum, w którym Polacy będą mogli się wypowiedzieć, że uważają jak PO, jak prezydent Duda, że władza wykonawcza, ustawodawcza nie powinna wpływać na władzę sądowniczą – dodał Schetyna. Także dziś prezydent spotka się z marszałkami Sejmu i Senatu. Chce z nimi rozmawiać o ustawach dotyczących sądownictwa, a szczególnie o Sądzie Najwyższym. O to spotkanie poprosili sami marszałkowie.
Przypomnijmy, że w środę przed północą na stronie Sejmu pojawił się poselski projekt PiS, który przewiduje powstanie trzech nowych Izb Sądu Najwyższego. Zakłada on także, że w stan spoczynku przejdą sędziowie Sądu Najwyższego powołani na dotychczasowych zasadach. W składzie zostaną tylko ci wskazani przez ministra sprawiedliwości. Ponadto ma obowiązywać ograniczenie wiekowe do 65 roku życia dla mężczyzn, a 60 lat dla kobiet. Wielu uważa, że ustawa pisana jest po to, by usunąć ze stanowiska obecną pierwszą prezes SN Małgorzatę Gersdorf, która w listopadzie ukończy 65 lat. W sobotę senatorowie głosami Prawa i Sprawiedliwości, mimo sprzeciwu tych z opozycji, przyjęli bez poprawek zmiany w ustawie. Teraz czeka na podpis prezydenta. Po protestach ministerstwo zapowiedziało jedną poprawkę. Wszechwładzy nad sędziami jednak nie ma mieć Zbigniew Ziobro, a Krajowa Rada Sądownictwa, którą PiS opanuje dzięki innej ustawie, przegłosowanej już kilka dni temu.
Również w środę PiS uchwalił nowele ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i sądach powszechnych. W weekend przeciwko zmianom w KRS i Sądzie Najwyższym protestowały tłumy Polaków. Przed Sądem Najwyższym i w sądami w wielu miastach Polski odbyły się manifestacje pod hasłem "Łańcuch Światła". Do tego także dziś nawołuje KOD.
Ustawa jest bardzo krótka, składa się z przepisów, gdzie jest jasno powiedziane, że członków nowej KRS Sejm będzie wybierał większością 3/5 głosów. 3/5 będzie wymagane do tego, aby kandydat sędzia został wybrany na członka KRS. Ten projekt ma zapobiec jednemu: twierdzeniom o tym, że KRS jest upartyjniona tylko przez jedno ugrupowanie, że działa pod dyktatem politycznym. Nie może być takiego wrażenia w polskim społeczeństwie. Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby jedno ugrupowanie miało samodzielnie 3/5. I przyznam szczerze, że nie sądzę, że taka sytuacja się zdarzy. W związku z powyższym wydaje się, że ta większość jest wystarczająca, aby zapewnić, że nie tylko jedno ugrupowanie, obóz polityczny, będzie decydował o składzie KRS.