Mimo odśpiewania hymnu, okrzyków o gwałceniu Konstytucji i odbierania mikrofonu, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisław Piotrowicz z pomocą posłów PiS przepchnął do dalszych prac nową ustawę o Sądzie Najwyższym. Partia rządząca jest już coraz bliżej chwili, w której będzie mogła przejąć kontrolę nad naczelnym organem władzy sądowniczej i instytucją decydującą o ważności wyborów.
Sejm przegłosuje ustawę w czwartek, choć prawnicy ostrzegają, że jest niekonstytucyjna. Zdaniem PiS, ustawa ma usprawnić działanie Sądu Najwyższego. Według opozycji jest to sposób PiS na to, by "ochronić kolesi" (słowa posła Neumanna) przed wymiarem sprawiedliwości - zostali ułaskawieni przed prawomocnym wyrokiem przez prezydenta
Andrzeja Dudę (chodzi m.in. o członków rządu PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika).
Sceny podczas komisji przypominały widoki, które znamy z parlamentów zza wschodniej granicy. Posłowie nie wiedzieli nad czym głosują, opozycja zabrała przewodniczącemu Piotrowiczowi mikrofon, PiS głosował mimo, iż posłowie i posłanki innych partii śpiewali hymn. Napięcie było tak wielkie, że obserwatorzy obawiali się rękoczynów. I podczas gdy partie opozycyjne wzywają Polaków do protestu w czwartkowy wieczór, PiS przekonuje, że te wszystkie zmiany są dla dobra zwykłego człowieka.