Naukowcy postulują nowy sposób patrzenia na emisję gazów cieplarnianych. Chcą, by pod uwagę brano klimatu i temperatury jakie panują w danym kraju. To może znacząco poprawić pozycję Polski w niechlubnej klasyfikacji największych trucicieli na świecie.
Kampanie dotyczące ochrony środowiska i dbania o otaczającą nas przyrodę wydają się nie mieć końca. Reklamówki, ulotki i akcję zdają się jednak przegrywać z siłą wielkich korporacji, dla których nadrzędną wartością jest zysk. Te zmagania jeszcze długo pewnie będą tematem komentarzy debat społecznych. Tymczasem naukowcy z University of Michigan przedstawiają nowe dane dotyczące zanieczyszczenia środowiska w różnych częściach świata.
Eksperci na rzecz tego badania przyjęli nowe, nie brane dotychczas pod uwagę założenia. Postanowili skorelować stosunek PKB i ilość produkowanych gazów cieplarnianych z… rejonem geograficznym w jakim znajduje się dane państwo i klimatem, jaki tam panuje. To natomiast dało wyjątkowo zaskakujące wyniki.
Michael Sivak, szef prowadzonych badań wyjaśniał w komunikacie prasowym, że nowy sposób badania ma na celu weryfikację klasyfikacji dotyczących największych trucicieli na świecie. Uważa bowiem, że zwykłe zestawienie suchych danych dotyczących ilości CO2 oddawanych do atmosfery, samo w sobie nie jest sprawiedliwe. – Takie porównania nie mają większego sensu – ocenia.
Dlatego w badaniach wzięto pod uwagę klimat, w jakim położony jest dany kraj. – To ma ogromny wpływ na wyniki. Państwa leżące w zimnych rejonach potrzebują dużo więcej energii na ocieplanie wnętrz mieszkalnych. Nie można w związku z tym zapominać o tym aspekcie, kiedy krytykujemy któreś państwo za przewyższające pewne normy wydalanie gazów cieplarnianych czy innych zanieczyszczeń – tłumaczy Michael Sivak.
To nowatorskie podejście do oceny skali zanieczyszczenia zrodziło ciekawe wyniki. Między innymi jeden z największych trucicieli na świecie - Stany Zjednoczone, zajmujące w tradycyjnym zestawieniu piąte miejsce na świecie pod względem ilości wydalanego do atmosfery CO2, w nowym zestawieniu zostało sklasyfikowane już na 57 miejscu.
Polska nie jest natomiast ani w czołówce, ani w ogonie klasyfikacji. Jest po prostu europejskim średniakiem. Nowe podejście do tego zagadnienia dało pozwoliło nam na poprawę naszej pozycji o około 30 pozycji, tak jak wszystkim krajom z naszego regionu, m.in. Litwie, Słowacji czy Rosji (dokładne dane obliczane były wyłącznie względem pierwszy i ostatnich dziecięciu pozycji na liście).
Jak piszą w podsumowaniu swojego badania naukowcy, takie podejście pozwolić może na zmianę pozycji pewnych państw względem rygorystycznych wymogów środowiskowych, jakie narzucają na nie organizacje międzynarodowe. To natomiast jest bardzo ważne w kontekście limitów emisji gazów cieplarnianych, jakie narzuca na nasz kraj miedzy innymi Unia Europejska.