17-latka Basia Balicka stała się niekwestionowaną twarzą protestów w obronie sądów we Wrocławiu. Gdy wyszła na scenę i przemawiała, niejednemu przeszły ciarki po plecach. Ona, uczennica pierwszej klasy liceum, porwała tłumy lepiej niż niejeden polityk. I najważniejsze – głosem młodej osoby wykrzyczała swoim rówieśnikom, jak trzeba walczyć o wolny kraj. – Młodzi, wyjdźcie na ulice! Zobaczcie, że PiS niszczy wasz kraj! Obudźcie się! – tak do nich przemawia, a oni z entuzjazmem słuchają.
Ciagle słyszymy, że młodzież jest bierna. Że na manifestacjach przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości zawsze było mało młodych ludzi. Że nic ich nie interesuje. Że najlepiej odciąć im internet, to może wtedy się obudzą. Barbara Balicka taka nie jest. Ona jest najlepszym przykładem tego, że młodzież w tym wieku potrafi być nie tylko bardzo dojrzała, ale też bardzo mocno zaangażowana. I społecznie i politycznie. W walkę o prawa człowieka i wolność kraju. O to, by obudzić młodych, by nimi potrząsnąć i pokazać, że Polska właśnie teraz ich potrzebuje. Że jakąkolwiek nie poszliby drogą, muszą mieć na celu dobro drugiego człowieka i dobro kraju. – Nie chcę żyć w kraju Kaczyńskiego, Macierewicza i Ziobry. Chcę żyć w kraju, gdzie szanuje się prawa człowieka – mówi Basia.
"Walka o poszanowanie prawa w Polsce weszła nam już w krew"
– Oczywiste jest, że trzeba walczyć. Że młodzi ludzie muszą się zaangażować. Wiem, że muszę im o tym powiedzieć, bo może to ich obudzi – mówi naTemat. Ta 17-latka nie siedzi godzinami z telefonem na kanapie, nie patrzy bezmyślnie w telewizor. Mam wrażenie, że wzdryga się, gdy o to pytam. – Nie, nie, nie. Na pewno nie. Ja muszę mieć kontakt z ludźmi – powtarza. To typ, który nie usiedzi w miejscu. I wszędzie jej pełno.
– Jest naszym stowarzyszeniowym słoneczkiem. Otwarta. Bardzo entuzjastycznie nastawiona, bardzo pomocna, uśmiechnięta – mówi o niej Milena Kowalska, sekretarz generalna Młodych Demokratów. Współpracuje z tym stowarzyszeniem od dawna, ale miała 16 lat, gdy formalnie do nich dołączyła. Od tamtej pory działa w sztabie organizatorów manifestacji i wygłasza publiczne przemówienia.
– Oczywiście, że stres zawsze mi towarzyszy. Mam tylko 17 lat. Ale tak naprawdę jest on drugorzędny. Już na tym etapie nie czuję się przerażona. Wiem, że mogę liczyć na moich przyjaciół ze stowarzyszenia. Walka o poszanowanie prawa w Polsce weszła nam już trochę w krew. Odbieramy to jako obywatelski obowiązek – mówi.
"Tyle się dzieje w moim życiu"
Basia jest uczennicą pierwszej klasy liceum, skończyła szkołę muzyczną, pomaga w Banku Żywności. Jako wolontariuszka jeździ do zakładu opiekuńczo-leczniczego dla dzieci niepełnosprawnych w Wierzbicach. W roku szkolnym jest bardzo zaangażowana w działalność swojej parafii. Działała przy Światowych Dniach Młodzieży, założyła scholę młodzieżową. Teraz, w wakacje, dorabia jako kelnerka. – Wieczorami pracuję, a w dzień biegam na manifestacje. Tyle się dzieje w moim życiu. Wolontariat, Kościół, polityka, działalność społeczna – wylicza.
Mówi jak katarynka, usta jej się nie zamykają. Trudno jej przerwać, gdy mówi o Polsce. O tym, że ciągle trzeba walczyć o wolny kraj. W ustach tak młodego człowieka te słowa nie brzmią wcale patetycznie i górnolotnie. Bije z nich ogromne przekonanie, że tak trzeba. Po kilku minutach rozmowy wiem na 100 proc., że tamtego przemówienia we Wrocławiu, które porwało ludzi, nie przygotowywała po nocach. Nie uczyła się go na pamięć, ani nikt nie napisał go za nią, co niektórzy jej zarzucali. Ona mówi wyłącznie to, co myśli i co ma głęboko w sobie. Tego nie można się nauczyć.
"Nie można wymagać od młodego człowieka..."
Bardzo chce trafić z tym do młodych. Nie zarzuca im, że są bierni, tłumaczy ich ze zrozumieniem. Niczym pomost między pokoleniem starych i młodych.
Dlaczego są bierni? – Spróbowałabym zmienić narrację. Nie postrzegać tego jako lekceważenia ze strony młodych, że nie chcą o ten kraj zadbać. Ale bardziej wytłumaczyć, że młodzi ludzie nie wiedzą do końca, że to sprawa poważna, o którą trzeba zawalczyć – mówi. Wynika to z prostej przyczyny. – Dla moich rówieśników i ludzi trochę starszych pojęcie odebrania wolności jest abstrakcyjne. Nie można wymagać od młodego człowieka, który nie żył w czasach najgorszych dla Polski, żeby wiedział, że o wolność raz nam daną trzeba zabiegać – podkreśla.
Ona wymaga od młodych tylko jednego: – Wymagam, żeby próbowali się tego wszystkiego dowiadywać. Teraz nic ich nie zwalnia z odpowiedzialności za kraj.
"W moim domu bardzo dużo się rozmawia"
Barbara Balicka ma na swoim koncie wiele manifestacji, m.in. 13 grudnia przed urzędem wojewódzkim. – Współorganizowała marsz przeciwko faszyzmowi. Brała z nami udział w Marszu Wolności, współorganizowała go z nami. Ona byłą tą dziewczyną z filmiku, który krążył w internecie. Jak przybijała dzieciom piątki. To była Basia Balicka. Zabawiała dzieci, które były na Marszu Wolności – mówi Milena Kowalska. Przyznaje, że Basia jest jedną z młodszych działaczek, które pracują w tym stowarzyszeniu we Wrocławiu.
17-latka jest zaangażowana w tematy polityczne praktycznie od dziecka. Ona niemal się z tym urodziła, przesiąkła atmosferą, która panowała w domu. Z racji rodziców i ich przeszłości oraz zawodu, który wykonują. Jej tata to Ryszard Balicki - znany konstytucjonalista, wykładowca na Uniwersytecie Wrocławski. – Razem z mamą działali w PRL w strajkach studenckich, tam też się poznali. W moim domu bardzo dużo się rozmawia. Może nie tyle o polityce, ale bardziej o polityce w rozumieniu działania na rzecz drugiego człowieka. I na rzecz dobra kraju – mówi Basia o rodzicach.
"Że młodym ludziom zaczęło zależeć"
Nie tylko porwała tłum zgromadzony we Wrocławiu, internet też bije jej brawo. Choć było i trochę negatywnych komentarzy, te pozytywne tylko pchają ją do dalszego działania. Mówi, że po ostatnich manifestacjach podchodzili do niej młodzi ludzie, którzy mówili otwarcie, że nigdy takimi tematami się nie interesowali.
– Ale usłyszeli o mnie, że jest taka 17-letnia osoba, które te manifestacje organizuje, która na nich przemawia. Podchodzili do mnie. Mówili, że przyszli, bo usłyszeli o mnie. To mnie bardzo cieszy, bo to oznacza, że głos rówieśnika będzie dla nich głosem najprostszym do usłyszenia. Odbieramy to jako wspólny sukces, nie tylko mój. Że młodym ludziom zaczęło zależeć – stwierdza Basia.
Pierwsze wystąpienie było dla mnie stresujące. Ale wcześniej chodziłam na manifestacje jako uczestnik. Jak był wolny mikrofon, zabierałam głos. Żeby ludzie starsi wiedzieli, że ludzie młodzi też są i też ich to obchodzi. To, że Wrocław stworzył koalicję partii opozycyjnych dużo wcześniej niż stolica, pozwoliło nam bardzo się ze sobą zżyć. Odczuwamy swoje wsparcie, jesteśmy zaprzyjaźnieni.
Barbara Balicka
To rzeczy, które płyną z serca. To słowa, które przychodzą nam łatwo. Wychodzę i mówię to, co czuję, że powinnam powiedzieć. Nic z tego, o czym mówiłam nie było czymś nad czym zmuszona byłam długo się zastanawiać.
Barbara Balicka
Mi zależało, żeby pokazać młodym, że tylko ich pełna świadomość sprawi, że będą mogli w kraju coś zmienić. Bardzo liczę, że rozmawiają ze swoimi rodzicami, dziadkami i dowiadują się, jak było kiedyś. Bo historia zatacza podobne schematy. Teraz ich czas, żeby stanąć na wysokości zadania. Może po raz pierwszy w życiu, ale pewnie nie ostatni, bo Polska będzie ich jeszcze potrzebować. Młodzi nie wiedzą, co to znaczy odebranie wolności i trudno od nich wymagać, żeby wiedzieli.