Najgorętszą wiadomością czwartku są jak dotąd policyjne nagrania opublikowane przez "Gazetę Wyborczą". Słychać na nich, jak policjanci przekazują sobie informacje gdzie obecnie przebywa Ryszard Petru (przewodniczący .Nowoczesnej) oraz liderzy Obywateli RP. Policjanci mówią, że chodziło o zabezpieczenie Sejmu.
"Petru opuścił Sejm", "dawaj za nim ogon" – to nie fragment powieści z gatunku political fiction, ale nagranie działalności policji z 21 lipca. Policjanci pilnie śledzili, jak przemieszczali się liderzy parlamentarnej i pozaparlamentarnej opozycji.
Tymczasem stanowisko Policji upubliczniło Radio Zet. Funkcjonariusze twierdzą, że nie można w przypadku Ryszarda Petru i Obywateli RP mówić o inwigilacji, bo opisana sytuacja to zabezpieczenie Sejmu. Przez ostatnie kilka dni przed parlamentem trwały protesty w związku z przegłosowaniem trzech niekonstytucyjnych ustaw przez PiS (potem prezydent Andrzej Duda, po kilku dniach ogólnopolskich demonstracji, zawetował dwie z nich).
Jednak nie wszyscy internauci są usatysfakcjonowani tymi wyjaśnieniami.
Polityk .Nowoczesnej, Adam Kądziela, pyta, czy plac Trzech Krzyży i Nowy Świat, gdzie funkcjonariusze obserwowali Petru, to również teren Sejmu.
Są też jednak komentarze, że rozmowy policjantów o miejscu pobytu Petru i liderów Obywateli RP to normalne działania operacyjne.
Do sprawy odniósł się poseł PiS, Andrzej Melak (brat jednej z ofiar wypadku lotniczego w Smoleńsku). "Policja ma swoje procedury i działa zgodnie z prawem. Petru wielokrotnie łamał prawo, nawołując do obalenia rządu PiS oraz tego, by policja nie wykonywała rozkazów – mówi polityk partii rządzącej cytowany przez WP. Śledzenie kroków opozycji skomentował na Twitterze dziennikarz Konrad Piasecki (Radio Zet).
NaTemat zwrócił się do rzecznika prasowego Komendy Głównej Policji z kilkoma pytaniami, w tym czy funkcjonariusze śledzili również kroki innych przywódczyń i przywódców ostatnich protestów przeciw niekonstytucyjnym ustawom PiS o sądownictwie.