Antoni Macierewicz został wygwizdany przed Wielkim Meczem. To spotkanie z suwerenem nie było zbyt miłe.
Antoni Macierewicz został wygwizdany przed Wielkim Meczem. To spotkanie z suwerenem nie było zbyt miłe. Fot. screen z twitter.com/MaciejSzetela

Nie zawsze członkowie rządu mogą liczyć na przychylność hołubionego przez nich suwerena. Tym razem ofiarą padł minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Jego obecność nie spodobała się kibicom koszykówki podczas meczu w łódzkiej Atlas Arenie.

REKLAMA
Tak właśnie kończy się obecność polityka na jakiejkolwiek imprezie charytatywnej. Nie tylko obecność, co zabranie głosu. Właśnie ten błąd popełnił Antoni Macierewicz, witając drużyny i kibiców w Atlas Arenie. Można zapytać, skąd minister Macierewicz wziął się na koszykarskim boisku? W charytatywnej imprezie starły się dwie drużyny: Gortat Team i Wojsko Polskie.

- Witam wszystkich, także zespół Gortat Team, czyli najwspanialszą drużynę na świecie - mówił Macierewicz w tle głośnych gwizdów w Atlas Arenie. - Ale nawet najlepszy zespół na świecie nie jest w stanie pokonać Wojska Polskiego. Bo to jest właśnie siła. Oni nie tylko walczą, ale pokażą też dziś najlepszemu zespołowi na świecie, zespołowi Gortata, jak walczy Wojsko Polskie. Witam też Łódź! Bez względu na to, kto wygra dzisiejszy mecz, na pewno wygra Łódź! - -mówił minister Macierewicz, który został wygwizdany przez publiczność. Trzeba przyznać, że nie stracił animuszu, jednak do najprzyjemniejszych, tej wizyty z pewnością nie będzie mógł zaliczyć.
Wielki mecz o zwieńczenie 10. edycji treningów organizowanej przez Fundację Marcina Gortata. W mijający już weekend są też obchodzone 594 urodziny Łodzi. Pochodzący z Łodzi Marcin Gortat otrzymał przed meczem honorowe obywatelstwo Łodzi i klucze do miasta.
W dryżynie Marcina Gortata zagrali: m.in. Jerzy Dudek, Agnieszka Włodarczyk, Kasia Kowalska, Piotr Stramowski, Mariusz Wlazły i gwiazdy NBA Otto Porter, Bo Outlaw i Daniel Ochefu. Drużynie Wojska Polskiego raczej nie pomógł minister Macierewicz. Może to będzie nauczka na przyszłość. Jeśli kibicować to tylko na trybunach i to też w niezbyt wyróżniający się sposób (prawda prezesie Kurski?). Albo wziąć tę odpowiedzialność i wybiec na boisko. To byłaby dopiero wakacyjna sensacja.