
Możesz zagrać dobry mecz, tak dobry jak wszystkie poprzednie, a jednocześnie przegrać 0:4. Tak właśnie w finale Euro 2012 było z Włochami. Byli jak czołowy tenisista świata, który gra na swoim normalnym wysokim poziomie, a jednocześnie nie jest w stanie wygrać nawet seta. Bo rywal, w tym przypadku piłkarze reprezentacji Hiszpanii prezentuje grę wybitną. Nieosiągalną.
REKLAMA
Jest taka reklama, w której Mateusz Borek wypowiada zdanie: „To jest jakiś zupełnie inny poziom”. Zdanie, które idealnie pasuje do tego, co w kijowskim finale pokazali Hiszpanie. Ja do ciebie, ty do mnie. Niby zagrali to co grali wcześniej. Tyle, że robili to dwa razy szybciej, do tego z dwa razy większym polotem.
Jedni dobrze, drudzy wybitnie
Wiecie, co różni drużynę dobrą, bardzo dobrą (Włosi) od zespołu wybitnego? Zobaczmy pierwszą bramkę. Piłkarz zespołu dobrego nie podałby tak pięknie po ziemi jak Iniesta. Dobry piłkarz na miejscu Fabregasa na pewno by strzelał, a nie wrzucał na główkę. Wreszcie, dobry piłkarz, gdyby był jednym z najniższych na placu, raczej nie wykończyłby akcji tak pięknie jak David Silva.
Wiecie, co różni drużynę dobrą, bardzo dobrą (Włosi) od zespołu wybitnego? Zobaczmy pierwszą bramkę. Piłkarz zespołu dobrego nie podałby tak pięknie po ziemi jak Iniesta. Dobry piłkarz na miejscu Fabregasa na pewno by strzelał, a nie wrzucał na główkę. Wreszcie, dobry piłkarz, gdyby był jednym z najniższych na placu, raczej nie wykończyłby akcji tak pięknie jak David Silva.
Teraz drugi gol. Ile tam było podań pod rząd? Kilkanaście? Może ponad dwadzieścia. Potem do akcji włączył się jeszcze boczny obrońca, Alba. Pobiegł do przodu kilkadziesiąt metrów. Dobre drużyny też stosują ten schemat tyle tylko, że nie mają piłkarza, który byłby wtedy w stanie podać tak jak Xavi. Z dokładnością do milimetra.
Jedyni w swoim rodzaju, nie do podrobienia, tworzący historię - Hiszpania!!!
Xavi - mistrz idealnego podania
W hokejowej lidze NHL często stosuje się pewną analizę. Eksperci oglądają mecz. W czasie akcji, gdy ktoś dostaje krążek, następuje zatrzymanie transmisji. I tęgie głowy patrzą, analizują co dany hokeista powinien w tej chwili zrobić. Które rozwiązanie byłoby najlepsze. A potem wydają werdykt. Gdyby tamtą akcję Hiszpanów zatrzymać w momencie gdy Xavi zamierza kopnąć piłkę, jestem pewien, że wszyscy kazaliby mu zagrać właśnie tak jak on chwilę później to zrobił.
Potem padł gol trzeci. I gol czwarty. One były naturalną konsekwencją tego, że Włoch odniósł kontuzję, a wcześniej trener Italii dokonał trzech zmian. I tak, przeciwko wielkiej Hiszpanii, z którą nikt na świecie nie miałby w niedzielę szans, musieli grać w dziesiątkę. Można się zastanawiać, czy tak brutalny przepis jest sprawiedliwy. Moim zdaniem nie, ale inna rzecz, że ciężko tu o lepszą receptę.
Szkoda, że ktoś musiał to przegrać
Gdy w tegorocznym finale Australian Open niesamowity bój stoczyli ze sobą Novak Djoković i Rafael Nadal, komentujący mecz Karol Stopa stwierdził patetycznie, że tak naprawdę nikt tamtego starcia nie powinien był przegrać. Podobnie było w finale w Kijowie. Trofeum za mistrzostwo Europy należało się i jednym i drugim. Hiszpanom, którzy w ostatnim meczu zagrali genialne. I Włochom, którzy bardzo dobrą, dość równą formę prezentowali w całym turnieju.
Gdy w tegorocznym finale Australian Open niesamowity bój stoczyli ze sobą Novak Djoković i Rafael Nadal, komentujący mecz Karol Stopa stwierdził patetycznie, że tak naprawdę nikt tamtego starcia nie powinien był przegrać. Podobnie było w finale w Kijowie. Trofeum za mistrzostwo Europy należało się i jednym i drugim. Hiszpanom, którzy w ostatnim meczu zagrali genialne. I Włochom, którzy bardzo dobrą, dość równą formę prezentowali w całym turnieju.
Dariusz Szpakowski: "To nie był jednostronny finał"... Cha, cha, cha... wielka Hiszpania, najwieksza!
Czasami słyszę głosy, że piłka nożna nie jest już dzisiaj tak piękna jak kiedyś. Że stała się zbyt fizyczna, zbyt oparta na sile. Trochę interesuję się historią futbolu i według mnie ten mecz (do 60. minuty) był najpiękniejszym finałem wielkiej imprezy za mojego życia. A przyszedłem na świat w 1987 roku, kilka miesięcy po tym, jak na Stadionie Azteków w Mexico City Maradona i spółka po dramatycznym meczu pokonali 3:2 piłkarzy RFN.
Myślę, że wszyscy powinniśmy się cieszyć. Z tego, że dane nam jest żyć w czasach, gdy ktoś tak potrafi grać w piłkę. Szybko, z polotem, pięknie, a jednocześnie tak bardzo skutecznie. Hiszpania - najlepsza drużyna narodowa w historii. Nie mam wątpliwości. Spieszmy się ją podziwiać, bo każdy wielki, wspaniały twór kiedyś się skończy.
I przyjdzie kolejny. Ale nie wiadomo czy równie wybitny. I nie wiadomo po jak długim czasie.

