
Dzisiejszy, poniedziałkowy poranek przynosi porcję bardzo dziwnych informacji. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przygotowań do "fizycznej likwidacji" szefa MON – podaje"Gazeta Wyborcza". Jednak w tej sprawie pojawia się wiele wątpliwości.
REKLAMA
O prowadzonym śledztwie, "GW" dowiedziała się od anonimowego mieszkańca Poznania. Ten pod koniec lipca odebrał wezwanie na przesłuchanie w tamtejszym komisariacie.
– Miałem być świadkiem w sprawie prowadzonej przez komendę wojewódzką w Krakowie. Byłem zaskoczony, w Krakowie nie byłem od kilku lat. Ale kiedy sprawdziłem, jakiego przestępstwa dotyczy sprawa, zamarłem – relacjonuje poznaniak. Chodziło o art. 128 par. 2 kk. Dotyczy on "usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej". - mówi przesłuchiwany.
Podczas przesłuchania okazało się, że chodzi o serię wpisów na jednym z portali społecznościowych. "Jeden z internautów miał pytać, czy ktoś wie, gdzie mieszka Antoni Macierewicz. Inny miał odpowiedzieć, żeby dał sobie spokój, bo i tak 'sprawa zostanie załatwiona'" - czytamy. Przesłuchiwany mężczyzna nie był związany z umieszczaniem wpisów. Śledztwo rozpoczęło się 16 marca, a zarzuty postawiono już jednej osobie.
Aż trudno uwierzyć, że gdyby rzeczywiście przygotowywano zamach na ministra Macierewicza i zostało to wykryte przez służby, nie byłoby festiwalu pochwał i propagandy.
źrodło: onet.pl
