Trudno w tym momencie założyć nowatorski kanał na YouTube. Jest zbyt duża konkurencja wśród recenzentów, komentatorów, komików czy graczy. Ile jednak można oglądać kolejnych wymądrzających się nastolatków. Niektórzy, w poszukiwaniu świeżych pomysłów, cofnęli się do korzeni ludzkości, a pierwotne instynkty zawładnęły nad rozumem i godnością człowieka. Rodzi się coraz więcej gwiazd patologicznej wersji "Big Brothera". Najciekawsze w tym jest to, że przybywa również stałych widzów tej wątpliwej rozrywki, którzy dodatkowo za nią płacą.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Mogliście już natknąć się na Daniela Magicala, który swego czasu zasłynął rozpaleniem ogniska w pokoju. To najpopularniejszy polski streamer, czyli osoba, która prowadzi transmisje w internecie. Jego sukces polega na tym, że po prostu pokazuje na żywo wszystko to, co się dzieje u niego w mieszkaniu.
We krwi mamy podglądactwo. Kupujemy kolorowe pisemka z fotkami celebrytów robionymi z ukrycia. Nic dziwnego, że lubimy też podejrzeć co się dzieje u naszych mniej popularnych sąsiadów z bloku. A że zwykłe życie jest nudne, trzeba to jakoś urozmaicić, doprowadzając prozę dnia do niebezpiecznego ekstremum.
Przeklinają, biją się, upijają alkoholem, rozwalają meble i sprzęt - zachowania bohaterów na pewno nie są przykładem do naśladowania, ale ich śledzenie stanowi pewną formę perwersyjnej przyjemności. Nie chcę nikomu ubliżyć, ale przypomina to trochę wizytę w zwyrodniałym cyrku. Rodzi się jednak pytanie: "kto jest gorszy?". Oni, którzy żenująco się wydurniają, czy widzowie, którzy oglądają to z zainteresowaniem. "Warsaw Shore" przy tym wszystkim to bajka dla dzieci, a Kiepscy to całkiem kulturalna rodzinka.
Początkowo kanał Daniela nie był aż tak przerażający. Nadaje od 3 lat. Najpierw pokazywał w serwisie Twitch jak gra w Tibię. W wirtualu pił mikstury zdrowia, w realu piwo.
Szczyt popularności osiągnął w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy wpadł na pomysł dzielenia się swoim barwnym życiem. Odwiedza go sporo ludzi, czasem panuje istny chaos, bardzo dużo dzieje się w oparach nie tylko alkoholu, ale i absurdu. Wspomniane ognisko, a właściwie podpalenie peruki nad palnikiem gazowym, to pierwszy hit internetu, było jeszcze wydłużające się w nieskończoność remontowanie mieszkania, picie potężnych ilości alkoholu z "kociołka menelixa", czy niczym Andy Warhol... transmisje na żywo z tego, jak śpi.
Trudno powiedzieć, czy ta sielanka kiedyś się skończy. Daniel Magical był już ofiarą ataku - inny youtuber rzucał w jego okna butelkami, sąsiedzi wzywali policję, a on sam niedawno trafił na "dołek". Internet zawrzał, gdy na jednym filmiku "wywoływał duchy" m. in. Lecha Kaczyńskiego czy Zbigniewa Wodeckiego. Po tym pojawiły się głosy, by cenzurować transmisje na YouTube. Teoretycznie kontrowersyjny internauta przez większość czasu nie robi nic karalnego. Patrząc chłodnym okiem - po prostu upija się ze znajomymi w swoim własnym mieszkaniu.
Koniec YouTube?
"Stara gwardia" youtuberów jest przerażona. Pojawiło się mnóstwo filmików krytykujących działania Magicala i zwiastujących "koniec" YouTube. Bloger Grzegorz Marczak jest zaskoczony tym, że udało się mu się osiągnąć popularność, odwrotnie proporcjonalną do poziomu, który reprezentuje. W serwisie Antyweb pytał retorycznie – "Ciekawi mnie, czy w głowach osób, które tak dobrze bawią się oglądając „perypetie Daniela” jest miejsce na jakąkolwiek refleksję. Co będzie, jeśli komuś z domowników po kolejnej libacji live coś się stanie?".
Napisał nawet list otwarty do Google (właściciel YouTube) i Rzecznika Praw Dziecka z apelem o ograniczenie treści dla osób niepełnoletnich. Nie chodziło o cenzurę, ale przynajmniej oznaczenie, że film jest przeznaczonych dla dorosłych. Wszystko w trosce o dzieci i rodziców, którzy "nie mają też żadnych narzędzi aby ochronić dzieci przed wulgarnymi czy brutalnymi treściami na YouTube". Póki co, nic się nie zmieniło, a będzie jeszcze gorzej, bo Daniel Magical znalazł naśladowców.
Toruń to nie tylko Kopernik i pierniki
Daniel Zwierzyński to obecnie najpopularniejszy torunianin i rekordzista polskiego internetu. W lipcu jego transmisję oglądało w pewnym momencie... ponad 63 tysiące widzów. Internetowy celebryta nie robi tego wszystkiego dla sławy, ale i pieniędzy. Widzowie są bardzo hojni przesyłają mu pieniądze, które motywują go do dalszych wygłupów. Średnio zarabia tak kilka tysięcy dziennie. Tydzień temu jego konto zasiliło 15 tysięcy złotych. Magical chwali się później swoimi zakupami, ale prowadzi też zbiórki charytatywne. To chyba jedyny pozytyw całej skandalicznej e-szopki.
Sława i pieniądze to oczywiście główne koła napędowe kanału DanielMagical. To naturalne, że znajdą się tacy, którzy będą chcieli robić podobne rzeczy. Patologia istniała od samego początku naszego istnienia. W internecie coraz bardziej się rozpycha łokciami i jest coraz bardziej odważna. Jeszcze nie tak dawno szokował nas Pakol, który przeprowadzał wywiady na zasadzie "lufa - pytanie", youtuber Gimper był niepoprawny, bo przy swoich streamach przeklinał jak szewc i obrażał widzów zaczynając transmisję od "Cześć cwelu".
Teraz nadchodzi nowy wymiar patologii. Nie chodzi tu o takie niewinne kanały jak Sexmasterka czy filmiki z pijakami na ulicy. Mowao streamach z prawdziwej "Sodomy i Gomory" jak Bystrzak TV, na którym m. in. zgodnie z tytułem "Ślepy podpala Siwego, a Siwy go atakuje". Faktycznie, jeden z mężczyzn śpi, a drugi podpala mu twarz "miotaczem płomieni" (czyli klasyczny sprej + zapalniczka). Są też filmiki z wymiotowaniem i bójkami. Na YouTube subskrybentów przybywa też Mahonkowi i jemu pijackiemu pseudo talk-show. Inni gracze-youtuberzy też stają się bardziej chamscy, jak Meduza czy Rafonix. I trend pewnie będzie postępował, bo wszystkie ich dramaty i konflikty mają wierne grono odbiorców. Jak tak dalej pójdzie najbardziej popularne kanały w polskim internecie będą skupiać się na piciu wódki i rozróbach. A wszystko to ocierające się o złamanie prawa. A każdy "donejt", czyli wpłata, wydłuża rozwój tej twórczości.
Nikogo nie powinno to jednak szokować
Motywacje stojące za robieniem z siebie "wiejskiego głupka" są nam już znane. Dlaczego jednak ktoś to ogląda? Psycholog Zbigniew Nęcki z Uniwersytetu Jagiellońskiego tłumaczy, że to smutny element natury ludzkiej czyli gonitwa za sensacją – Na co dzień pracujesz, uczysz się, gotujesz, a tam mamy wydarzenia z pogranicza. To tak jak ze starą szkołą filmu. Była prosta: pistolet, seks... i już masz widownię. Tutaj działa podobny mechanizm. Pistolet oznacza różne aspołeczne wydarzenia, parakryminalne, łamiące konwencję codzienności, a erotyka też znajduje miliony widzów. Oba te motywy są w psychoanalizie podstawą motywacji ludzkiej: seks i agresja. I to właśnie "grzeje" – mówi profesor.
Po prostu tacy jesteśmy. Smutne, ale prawdziwe. – To motywy zablokowane przez naszą kulturę, które dobijają się od środka. Bardzo chciałbym, by agresja została usunięta z natury ludzkiej. Przez to, że jest tłumiona, a gdzieś ją trzeba skanalizować jak np. ostatnio zrobili to kibice bijący się na autostradzie. Szkoda, że nie w sporcie, tylko w patologii – mówi Zbigniew Nęcki z UJ. Kryminał bardziej fascynuje niż szare życie, dlatego zawsze będziemy chcieli go oglądać. A że popyt rodzi podaż, to i patologia zawsze znajdzie ujście.
"Alkohol, jak wiadomo, rozluźnia, niestety czasem potrafi rozluźnić też kontrolę nad nim samym. Wiem, że to źle wygląda, ale często po prostu pomaga mi to zachować dystans. Jednak jest faktem, że im dłużej występuje, tym lepiej sobie radzę z presją bez tej używki.
A streamuję już kilka lat - od listopada 2014 roku. Najpierw grywałem w gry, często popijając alkohol. Widząc, że to jednak sama biesiada przykuwa uwagę, moje streamy przeobraziły się, można powiedzieć, w zakrapiany talkshow..."Czytaj więcej
Grzegorz Marczak
Bloger
Chciałbym, aby każdy miał normalny i spokojny dom oraz normalne dzieciństwo. Zdaje sobie sprawę, że nie każdy może to mieć. Chciałbym jednak, aby kanał Daniela i podobne zniknęły z Youtube lub zmieniły formę. Chętnie wesprę i pomogę rodzinie, która pomocy potrzebuje. Droga, którą obrali w swoim show jest jednak dla mnie nieakceptowalna. Nikt odpowiedzialny nie będzie sponsorował libacji i kolejnych tego typu wybryków."