Opozycja domaga się dymisji kierownictwa resortu sprawiedliwości po tym, jak w celi białołęckiego aresztu powiesił się Marcin K., wysoki urzędnik skarbowy oskarżony o przyjęcie 600 tysięcy złotych łapówki i 30 innych przestępstw. – W styczniu 2009 roku ówczesny poseł Zbigniew Ziobro domagał się mojej dymisji w mediach po samobójstwie Roberta Pazika, skazanego w sprawie Olewnika – przypomina w rozmowie z naTemat Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości w rządzie PO, który złożył wtedy rezygnację.
Najważniejszy sprawca w sprawie Olewnika, czyli Wojciech Franiewski powiesił się w celi w 2007 roku, w czasach pierwszego rządu PiS, gdy na czele resortu sprawiedliwości stał Zbigniew Ziobro. Ja po śmierci Pazika powiedziałem premierowi Tuskowi, że oddaję się do jego dyspozycji i gotów jestem podać się do dymisji. Szef rządu oświadczył, że przyjmuje moją dymisję.
Pan się poczuwał do odpowiedzialności politycznej, bo przecież nie odpowiadał pan za to co się działo w tym konkretnych więzieniu i w celi, w której osadzono Pazika.
To sąd zdecydował o tym, by przenieść Pazika do Płocka ponieważ on miał odpowiadać jeszcze za inne przestępstwa. To była decyzja sądu, która nie miała nic wspólnego z decyzją prokuratury. A w Płocku nie było cel dla niebezpiecznych przestępców. Ale poza tym rokrocznie więźniowie - w nawet najlepiej strzeżonych więzieniach na świecie - popełniają samobójstwa. Trzeba temu zapobiegać, ale niestety nie można tego całkowicie uniknąć.
Ustalmy jeszcze jedno. Na pana nikt nie naciskał, ani nie sugerował panu dymisji? Na przykład premier Tusk?
Dziennikarze pytali mnie o to. W dniu, w którym Pazik popełnił samobójstwo byłem w programie Moniki Olejnik w TVN24 i pytała mnie o to, czy podam się do dymisji. Odpowiedziałem, że jestem gotów to zrobić. A następnego dnia rano w radiu TOK FM o to samo zapytała mnie redaktor Janina Paradowska i odpowiedziałem tak samo.
To są kwestie bardzo indywidualne. Każdy musi zdecydować sam, czy powinien, czy nie powinien podać się do dymisji. Ale wtedy w styczniu 2009 roku ówczesny poseł Zbigniew Ziobro domagał się mojej dymisji w mediach.
Nasuwa się jedno słowo: hipokryzja.
Ja tego tak nie komentuję. To jest już kwestia indywidualna. Ja uważałem, że w tamtej sytuacji powinienem się podać do dymisji. A to czy premier ją przyjmie, czy nie to już była zupełnie inna sprawa.
Urzędnik skarbowy, który popełnił samobójstwo powiesił się na pasku. Skąd miał pasek w celi?
Akurat powiesił się na pasku, ale więźniowie wieszają się na prześcieradłach, na kołdrach, znają różne sposoby. Nie da się pozbawić więźnia wszystkich rzeczy, które mogą mu posłużyć do popełnienia samobójstwa. Wojciech Franiewski, ten pierwszy skazany w sprawie Olewnika, który popełnił samobójstwo za pierwszego rządu PiS, w czasach urzędowania ministra Ziobry, zrobił to siedząc w kąciku sanitarnym, na muszli ustępowej.
Przy okazji tego ostatniego samobójstwa urzędnika skarbowego z dużą krytyką spotkał się też program "Praca dla więźniów”. Zwraca się uwagę, że w ramach tego programu z więzień uciekło 118 skazanych.
Praca dla więźniów jest wskazana, ale nie dla wszystkich więźniów i nie za każdą cenę. Moim zdaniem, to nie jest program, który można rozszerzyć na wszystkich więźniów. Musi działać tylko i wyłącznie w ograniczonym zakresie. Tu widać słabość tego programu.
A czy pan, jako były szef resortu sprawiedliwości może się pokusić o ocenę pracy ministra Ziobry i jego ekipy?
Nie chcę oceniać pracy ministra.
A w kontekście reform przeprowadzanych w wymiarze sprawiedliwości?
Mogę powiedzieć, że nie ma ani jednej reformy, która rzeczywiście przyspieszałaby pracę sądów. Są reformy głównie o charakterze politycznym i personalnym.