Śmigłowce ratownicze Mi-14 PŁ/R w najbliższych miesiącach powinny trafić na złom lub do muzeum. Przez decyzje MON będą musiały jednak przejść "reanimacje" i dalej służyć do ratowania życia nad Bałtykiem.
Śmigłowce ratownicze Mi-14 PŁ/R w najbliższych miesiącach powinny trafić na złom lub do muzeum. Przez decyzje MON będą musiały jednak przejść "reanimacje" i dalej służyć do ratowania życia nad Bałtykiem. Fot. Wojciech Królak / Agencja Gazeta

Jest takie powiedzenie, że polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet poleci na drzwiach od stodoły – stwierdził Bronisław Komorowski w czasach, gdy był jeszcze ministrem obrony narodowej i meldował o zakupie samolotów F-16. Niestety za czasów MON Antoniego Macierewicza polscy lotnicy na serio zmuszeni są do "kreatywności" w walce o niezbędny sprzęt. Szczególnie ci z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, którzy przymierzają się do "reanimacji" starego radzieckiego sprzętu, choć już za kilka miesięcy powinien on trafić na złom lub do muzeum.

REKLAMA
A wszystko oczywiście dlatego, że po nadejściu "dobrej zmiany" w Ministerstwie Obrony Narodowej postanowiono o zerwaniu przetargu na śmigłowce Caracal, zawartego przez rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego między innymi z myślą o odnowieniu floty ratownictwa morskiego. Wbrew szumnym zapowiedziom wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, innych nowych śmigłowców nadal w armii nie ma. Żołnierze mają więc kłopot.
Największych rozmiarów nabrał on nad morzem, gdzie wysłużone radzieckie śmigłowce ratownicze Mi-14PŁ/R powinny wkrótce trafić na złom lub do muzeum. Jednej maszynie tego typu resurs kończy się już w tym roku, druga zdolność użytkową miała utracić w przyszłym roku. Jak informuje w portalu Trójmiasto.pl kmdr ppor. Czesław Cichy z Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, konieczne było więc zarządzenie "reanimacji" śmigłowców. – Procedura wydłużenia resursu w pierwszej kolejności dotyczy dwóch śmigłowców Mi-14PŁ/R. Rozpocznie się ona tak zwaną weryfikacją, która polega na ocenie stanu technicznego i możliwości dalszej eksploatacji. Podczas weryfikacji określony zostanie również zakres niezbędnych do wykonania prac – poinformował wojskowy.
W tym kontekście warto przypomnieć, że takich problemów jak żołnierze ratujący życie na morzu nie mają na przykład funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Jak informowaliśmy w naTemat przed tygodniem, rząd przygotowuje się do zakupu kolejnej luksusowej limuzyny. Niebagatelna kwota z budżetu państwa zostanie przeznaczona na auto, które zastąpi to rozbite podczas wypadku z udziałem premier Beaty Szydło. Wcześniej pojawiły się informacje, że w najbliższym czasie miliony złotych mają pójść na jeszcze większe zakupy dla BOR, które miałoby wzbogacić się aż o 258 nowych aut, w tym aż 40 limuzyn.
źródło: Trójmiasto.pl