
Po szumnych zapowiedziach minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zrezygnował ze sztandarowego projektu deregulacji zawodu taksówkarza. Zdaniem dr Wojciecha Jabłońskiego, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, przestraszył się nie tylko strajków taksówkarzy, ale także Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy i wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej.
Minister Gowin nie zrobił tego za jej radę, ale wręcz z jej polecenia. Wydaje się, że na decyzji zaważyła hierarchia w Platformie, a nie na linii rząd i samorząd. To świadczy o tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz obrasta w polityczne piórka.
Ten pomysł na deregulację to dobry krok w dobrym kierunku. Licencje obowiązują przecież we wszystkich większych miastach Unii Europejskiej, a tam gdzie ich nie ma są problemy. Co przesądziło: protesty czy Gronkiewicz-Waltz? Jedno i drugie. Protesty były bardzo gwałtowne i słuszne, a stanowisko Hanny Gronkiewicz-Waltz ma znaczenie, bo ona jako praktyk może pochwalić się dużym doświadczeniem.

