W nocy w niewielkim mieście Cambrils, ponad 100 km na południowy zachód od Barcelony, hiszpańskie służby udaremniły drugi potencjalny zamach. W trakcie akcji zastrzelono czterech terrorystów, później piąty zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Rannych zostało kilku cywilów, w których miała wjechać kolejna furgonetka, oraz jeden z policjantów.
Do zdarzenia doszło już po północy. Według policji terroryści byli powiązani z grupą, która odpowiadała za zamach w Barcelonie. W trakcie operacji obrażenia odniosło sześciu cywilów i jeden funkcjonariusz. Nikt poza terrorystami jednak nie zginął. Na poniższym nagraniu widać moment akcji policji. Najpierw rozległy się krzyki, po chwili padły strzały.
W kwestii wydarzeń w Cambrils na razie jest wiele niewiadomych. Pojawiły się informacje o tym, że terroryści mieli na sobie pasy z materiałami wybuchowymi. Nie zostało to jednak potwierdzone. Ponadto jeden z terrorystów miał taranować swoim autem przechodniów. To także nie jest pewne.
Warto dodać, że policja te wydarzenia teraz łączy także z wczorajszą poranną eksplozją w mieście Alcanar, położonym 100 km od Barcelony. Zginęła tam jedna osoba. Początkowo wyślano, że to wybuch gazu, teraz śledczy zmienili zdanie.
Przypomnijmy, że do zamachu w Barcelonie doszło wczoraj około godziny siedemnastej. Rozpędzona furgonetka wjechała w La Ramblę, turystyczną ulicę w samym centrum miasta. Zginęło 13 osób, a około 100 zostało rannych. W związku z tym zamachem służby zatrzymały dwie osoby, w tym pokazywanego przez media Drissa Oukabira. Kierowca furgonetki jednak zbiegł. Odpowiedzialność za zamach wzięło na siebie Państwo Islamskie.