Kiedy 14 lat temu dr n. med. Dominik Dytfeld z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantologii Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu rozpoczynał pracę, pacjenci chorzy na szpiczaka plazmocytowego, żyli średnio około 3 lata. Teraz przeżywają nawet 6-7 lat. To ogromny postęp, a jednocześnie duży krok w kierunku doprowadzenia do tego, aby ten nowotwór stał się chorobą przewlekłą.
– W Stanach Zjednoczonych chorzy na szpiczaka plazmocytowego żyją średnio nawet 10 lat. Niestety my nie mamy w Polsce dostępu do wszystkich leków, które są tam stosowane – mówił dr Dytfeld podczas VII Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy.
Objawy szpiczaka mnogiego
Szpiczaka mnogiego często diagnozuje się dopiero w zaawansowanym stadium choroby z powodu niespecyficznych objawów. Mogą to być bóle kręgosłupa, anemia, depresja, łamliwość kości, infekcje, zmęczenie.
Dodał, że nie mamy dostępu np. do pomalidomidu, który jest lekiem immunomodulującym nowej generacji. Jest on stosowany nie tylko w USA ale także w krajach europejskich.
Dłuższe życie Szpiczak jest chorobą nieuleczalną, ale każdy nowy, dostępny lek powoduje, że długość życia chorych wydłuża się, a choroba powoli staje się ze śmiertelnej przewlekłą.
Na początku mamy do czynienia ze szpiczakiem tlącym się, który nie daje objawów i wykrywany jest w większości przypadkowo, przy rutynowych badaniach. W tym momencie choroba jest obserwowana, nie podaje się leczenia.
Następnie pojawia się szpiczak aktywny, a wraz z nim objawy choroby. Wtedy lekarze włączają pierwszą linię leczenia. Dochodzi do remisji choroby, a później do jej pierwszego nawrotu, kiedy podawana jest druga linia leczenia. Znowu dochodzi do remisji. Jednak tu zaczynają się przysłowiowe schody, bo cykle powtarzają się, trzeba podawać kolejne inne leki, jednak czas remisji robi się znacznie krótszy.
Szpiczak plazmocytowy
Szpiczak jest nieuleczalną, najczęstszą chorobą nowotworową układu krwiotwórczego. Charakteryzuje się namnażaniem i gromadzeniem komórek plazmatycznych, które w normalnych warunkach produkują przeciwciała stanowiące podstawowy element odpornościowy.
Czasami choroba ta nazywana jest chorobą łańcuchów lekkich, ponieważ komórki nowotworowe wytwarzają tylko część tych przeciwciał - tylko łańcuchy lekkie, które przesączają się przez nerki i mogą je uszkadzać.
Każda linia leczenia to kolejny lek lub zestawienie nawet kilku leków. Te wykorzystane wcześniej nie będą już działać, szpiczak robi się na nie oporny.
Na świecie, rejestruje się coraz to nowsze leki, które można wykorzystać przy leczeniu kolejnych nawrotów choroby. W Polsce dostępność do nowo zarejestrowanych leków następuje bardzo wolno. Tak naprawdę od całkiem niedawna mamy dostępny w programie lekowym lenalidomid, ale dopiero w II linii leczenia dla ściśle wyselekcjonowanej grupy pacjentów. Według zaleceń towarzystw naukowych, kolejnym lekiem przy nawrocie choroby powinien być np. pomalidomid, ale niestety nie jest dostępny dla polskiego chorego.
Nie tylko starsi
Szpiczak plazmocytowy jest uważany za chorobę ludzi starszych i rzeczywiście to ich głównie dotyczy. Jednak nie jest to reguła.
– Mam pacjenta, który na szpiczaka zachorował w wieku 31 lat. Dowiedział się o chorobie na własnym weselu. Złamał wtedy kręgosłup – tłumaczył dr Dytfeld.
Warto dodać, że takie patologiczne złamania, do których dochodzi podczas błahych urazów np. przy podpieraniu się w łóżku podczas czytania książki, to jeden z objawów szpiczaka plazmocytowego.
Czekają na kolejny lek
Jest to straszna choroba, dlatego tym bardziej lekarze powinni mieć dostęp do kolejnych terapii, które będą przedłużały życie leczonym przez nich pacjentom. Nowoczesne leczenie pozwala też na zachowanie dobrej jakości życia, co oczywiście jest równie ważne jak jego przedłużanie.
Wspomniany wcześniej pomalidomid został przebadany przez polskich lekarzy, którzy stosując sam ten lek, bądź w zestawieniu z innymi lekami uzyskiwali dobre rezultaty leczenia.Zdaniem dr Dytfelda pomalidomid poprawia jakość życia chorych i jest kolejnym lekiem, który można zastosować, żeby przedłużyć życie.