Zagraniczne media zajmujące się ekonomią, takie jak "Financial Times" czy "Wall Street Journal", dość często chwalą Polską gospodarkę. Piszą o wytrzymałości na kryzys i dobrych wynikach, szczególnie na tle Europy. W tym samym czasie opozycja – głównie w postaci PiS-u – uderza w rząd, głosząc niemalże apokalipsę naszej gospodarki. Czyżby Prawo i Sprawiedliwość pomijało większą część polskiej gospodarki?
Tekst z "Financial Times" jest pełen optymizmu. Dziennikarze i eksperci chwalą w nim fakt, że u nas nie bardzo widać recesję. Na podparcie tej tezy przywoływane są dane: najszybszy wzrost PKB w całej Unii (2,7 proc.) w ostatniej prognozie Komisji Europejskiej, a także skumulowany wzrost gospodarczy o 15,8 proc. w latach 2008-2011. W tym samym czasie cała Unia Europejska cierpiała – jej PKB zmniejszyło się o 0,5 proc. Londyński dziennik chwali też inne czynniki: wysoko wykwalifikowanych pracowników, zapał do pracy (średnio pracujemy więcej niż na przykład Niemcy), względnie niskie koszty korzystania z usług specjalistów.
To nie pierwsza taka optymistyczna publikacja – średnio raz na miesiąc w zachodnich mediach pojawiają się wiadomości o sile polskiej gospodarki. Chociaż, oczywiście, znajduje się w nich także krytyka. Tylko dlaczego opozycja, mówiąc o sytuacji w Polsce, nie zauważa tego samego, co media za granicą?
Publikacje niewiele warte?
Trzeba jednak od razu zapytać – czy te hurraoptymistyczne teksty dziennikarskie oddają faktyczną sytuację gospodarczą? Z jednej strony – tak, ponieważ faktycznie wyniki w pewnych wskaźnikach ekonomicznych faktycznie są znacznie lepsze, niż w innych krajach Europy. Z drugiej zaś – te wskaźniki, takie jak wzrost PKB, nie są zbyt wymiernym sposobem oceniania dobrobytu mieszkańców.
– Takie publikacje cieszą głównie polityków z głębokimi kompleksami międzynarodowymi. To tak jak za Gierka mieliśmy się cieszyć z tego, że Polak poleci w kosmos. Nie na tym to polega – mówi nam Andrzej Sadowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha – Żaden inwestor nie kieruje się tekstami z gazety. Ma swoją kancelarię, która mu oblicza opłacalność kolejnych inwestycji i na pewno nie robi tego w oparciu o medialne publikacje, tylko twarde dane ekonomiczne – dowodzi niskiej wartości pochwalnych tekstów Sadowski. – Wątpię też, by takie teksty przyniosły nam wzrost
turystyki. Nie przełoży się to też na zmniejszenie długu publicznego. To tylko pusty argument dla polityków.
Inny ekonomista, profesor Krzysztof Rybiński, nie jest aż tak radykalny w swojej ocenie – twierdzi, że powinniśmy się cieszyć z takich publikacji. Ale umiarkowanie. – Mamy bardzo dobry PR, najlepszy w historii Polski. Niestety, ludzie z zagranicy mówią, że czytali o takim wspaniałym kraju, jak Polska, ale żaden z nich nie potrafi wymienić nawet jednego polskiego produktu – wskazuje prof. Rybiński. – Niestety, jednego dnia "FT" pisze dobrze o naszej gospodarce, a następnego ja mam w ręku dane ekonomiczne, które pokazują, że jest coraz gorzej.
Opozycja nie czyta gazet?
Czyżby więc opozycja nie doceniała nawet tego PR-u, który obecnie mamy – a który można odpowiednio wykorzystać do pobudzenia gospodarki? Jak tłumaczy nam poseł Wojciech Jasiński z PiS, partia ta po prostu inaczej patrzy na sprawy ekonomiczne. – Chwalą nas, ale nic z tego nie wynika. Coraz więcej ludzi nie ma pracy, coraz częściej pracują za mniejsze pieniądze – przekonuje poseł, szef komisji gospodarki – Zachodnie media mówią, że jest świetnie, a my uważamy, że nie jest świetnie.
Jak zaznacza parlamentarzysta PiS, w tej chwili opozycja może głównie reagować na fakt, że "nie jest prowadzona polityka gospodarcza". Ale, jak zapewnia Jasiński, PiS ma program gospodarczy, który wdroży po objęciu władzy. I podkreśla, że to nie publikacje w zachodnich mediach są wyznacznikiem jakości naszej gospodarki: – Co z tego, że piszą, że Polska by wytrzymała rozpad strefy euro, skoro nie piszą o najbiedniejszych?
Głową w mur
Krytyka rządu, którą prezentuje PiS, ma trochę racji – ale też nie jest to krytyka idealna. Jak przyznaje prof. Rybiński, Polska ma duży potencjał gospodarczy, z którego nie potrafi skorzystać – a to w dużej mierze wina rządu. – A czas na jego wykorzystanie się kurczy, bo za 12 miesięcy Polska znajdzie się w takiej samej recesji jak inne kraje w
Europie i wtedy będzie już za późno – podkreśla ekonomista.
Podobnie uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. – Mamy wiele przeszkód gospodarczych, o których wiedzą zagraniczni inwestorzy, na przykład niestabilne prawo podatkowe – wskazuje ekspert. I o ile zlikwidowanie tych "przeszkód" leży w gestii rządu, to opozycja także nie robi nic, by tę sytuację poprawić.
– Ani jedni, ani drudzy nie zrobili nic, by zlikwidować absurdy w polskim prawie i gospodarce, by ułatwić przedsiębiorcom życie. Przyganiał kocioł garnkowi. Ani opozycja ani rząd w swoich wypowiedziach nie są wiarygodni. Rząd potencjał gospodarczy marnuje, a opozycja go nie dostrzega – ocenia Sadowski.
Brak pozytywów
Z jednej więc strony mamy w polskiej polityce entuzjazm rządzących, oparty o nie do końca wymierne wskaźniki ekonomiczne, z drugiej zaś – pustą krytykę ze strony PiS-u. – Opozycja nie ma programu pozytywnego, nie ma propozycji na rozwinięcie tego potencjału. W efekcie w przekazie do ludzi, ani ze strony rządowej, ani opozycyjnej, nie ma żadnego pozytywnego przekazu dla ludzi – zauważa Andrzej Sadowski.
– Mówienie: u innych jest bardzo źle, a u nas dobrze, bo tylko trochę gorzej, na nic się nie zda. Ale jeśli ci, którzy chcą dojść do władzy, nie pokażą lepszej alternatywy, to jedni z drugimi najwyżej zmienią się miejscami, co dla ludzi nie ma znaczenia – podkreśla Sadowski. I dodaje, że ze strony opozycji potrzeba "konkretów, a nie ogółów typu: damy najbiedniejszym".
Niestety, ciężko jest nie odnieść wrażenia, że obie największe partie w Polsce, w gospodarczej retoryce, kierują się głównie "pójściem na łatwiznę" i zachowaniem status quo. Jak to mawiają złośliwi: przekonują przekonanych. A głosy zarówno ekonomistów, którzy tworzą statystyki, jak i najbiedniejszych, są głosami słyszanymi, ale nie słuchanymi. Politycy wyciągają z nich to, co wygodne, by powtarzać swoją starą śpiewkę. Tylko jak długo Polacy, którzy dzięki ciężkiej pracy są głównymi autorami sukcesów opisywanych w zachodnich mediach, będą znosić taką stagnację?
Mamy bardzo dobry PR, najlepszy w historii Polski. Niestety, ludzie z zagranicy mówią, że czytali o takim wspaniałym kraju, jak Polska, ale żaden z nich nie potrafi wymienić nawet jednego polskiego produktu.
Andrzej Sadowski
Ekspert z Centrum im. Adama Smitha
Ani opozycja ani rząd w swoich wypowiedziach nie są wiarygodni. Rząd potencjał gospodarczy marnuje, a opozycja go nie dostrzega.