
Miała być wielka miłość, pozostał osierocony synek i kolejna utrata zaufania dla policji. 20-letnia Kaja zaginęła w Łodzi w połowie sierpnia. Poszukiwania trwały niemal 2 tygodnie. Skończyłyby się wcześniej, gdyby policjanci nie wykazali się niedbalstwem i nie kłamali. Dziewczyna po wielu dniach poszukiwań została znaleziona martwa w... mieszkaniu oprawcy. Prawdopodobnie zamordował ją mężczyzna, którego poznała miesiąc wcześniej.
"Funkcjonariusze ze Zduńskiej Woli oprócz wielu czynności wykonywanych od początku w sprawie poszukiwawczej zlecili także sprawdzenie kilku adresów łódzkim funkcjonariuszom. Otrzymali m.in. informacje zwrotną o sprawdzeniu z udziałem straży pożarnej mieszkania na Osiedlu Teofilów. Z informacji tej wynikało, że lokal został sprawdzony i nikt w nim nie przebywa. Z ustaleń Wydziału Kontroli , który szczegółowo analizuje wszystkie czynności podjęte w sprawie poszukiwawczej wynika jednoznacznie, że łódzcy policjanci ograniczyli się przy sprawdzeniu tego mieszkania do weryfikacji pomieszczeń przez strażaków. Był to błąd, który nigdy nie powinien mieć miejsca.
Komendant Miejski Policji w Łodzi podjął decyzje o wszczęciu postępowań dyscyplinarnych i wyciągnięciu surowych konsekwencji wobec tych funkcjonariuszy." Czytaj więcej
