
Reklama.
Abelard Giza, założyciel kabaretu Limo, znalazł się na celowniku prawicy, gdy kilka lat temu żartował z papieża. Były wezwania do bojkotu, była kara dla TVP za emisję kontrowersyjnego skeczu, była medialna burza.
Teraz może być podobnie, choć Giza wzburzy raczej drugą stronę opinii publicznej. W jednym ze swoich występów poruszył bowiem temat uchodźców. Fragment jego występu lotem błyskawicy obiegł internet i wywołuje zazwyczaj pozytywne komentarze.
O co chodzi? Giza porównał temat uchodźców i ataków terrorystycznych do imprez, które urządza się w salonie. – Przecież to nie jest tak, że jak mi się ktoś kiedyś zesra na dywan na imprezie, to zaraz przestaję zapraszać gości. Ja się robię czujny – zaczyna kabareciarz. Ale dalej komentuje już w zupełnie innym tonie.
– Z drugiej strony... Robię imprezę, przychodzą różni ludzie. I zazwyczaj jest ktoś z rodziny Iksińskich i zawsze ktoś z tej rodziny mi się zesra na dywan. Raz jeden, raz dwóch, raz siedmiu. Trochę chciałbym mieć luz z tym, że nie chciałbym ich zapraszać. Trochę nie wiem, trochę się denerwuje: czy przyszli potańczyć, czy postawić kloca w dużym pokoju? – mówi.
Dalej obrywa się tym, którzy nie reagują na takie "zachowania". W domyśle: chodzi o społeczność muzułmańską i podejście "oby tylko nie wdepnąć". Czego Giza by oczekiwał? Posłuchajcie sami.