
To, co teraz się dzieje na scenie księżowskiej, z papieżem, pokazuje, że papież jest tylko zwykłym facetem. Wiemy, że ma swoje wady, zalety, że ma fajną funkcję... Ale to jest zwykły człowiek. Na przykład puści bąka... Nie! Papież? No tak, normalnie. Zjada, przełyka, trawi. To nie zabierają tego anioły? Nie, to jest zwykły facet.
Tak mniej więcej brzmiało wystąpienie Abelarda Gizy w programie "Tylko dla dorosłych" na antenie TVP2. Stand up, w którym obrażeni zostali także "religijni fanatycy", oburzył posłów PiS. Członkowie sejmowego zespołu ds. ateizacji Polski rozpętali wokół niego i performera prawdziwą burzę – powołując się na ustawę o radiofonii i telewizji protestowali przeciwko temu, że występ znalazł się na antenie publicznej. Złożyli też doniesienie do prokuratury. Ta odmówiła wszczęcia postępowania.
Jednym z miejsc, gdzie miał wystąpić Giza są Skierniewice. Urząd miasta organizuje tam doroczną imprezę kabaretową, w obecnej edycji za jej program artystyczny odpowiadała agencja Antrakt, która opiekuje się Limo. Ich występ miał być głównym punktem programu. Po awanturze wokół żartów z papieża, Gizie i Limo jednak podziękowano.
Abelard Giza to niejedyna osoba, która po kontrowersyjnej wypowiedzi traci swoje występy. "Po moim procesie o Biblię, każdy ksiądz mówi, że Doda w jego mieście nie zagra" – skarżyła się Jackowi Żakowskiemu piosenkarka i wyliczała, że na 80 koncertów, które ma zaplanowane w powiatowej Polsce, dochodzi do skutku siedem. W głośnej rozmowie z Żakowskim, Doda mówiła, że jej koncerty odwołują gminni i powiatowi urzędnicy, bo wymagają tego od nich proboszczowie.
Jak widać, granica tego, co można powiedzieć na scenie, by móc ponownie na niej stanąć jest płynna. "Pewne grupy społeczne w Polsce uzurpują sobie prawo do mówienia wszystkim Polakom, z czego można się śmiać, a z czego nie można się śmiać, to jest niefajne" – powiedział, broniąc Abelarda Gizy jeden z członków kabaretu Ani Mru Mru.