Paweł Adamowicz, który pojawił się we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, miał już po przesłuchaniu nieprzyjemną przygodę z dziennikarzem Telewizji Polskiej. "Inwektywy, krzyki i próby wyprowadzenia nas z równowagi. Telewizja publiczna nie istnieje, są za to oficerowie polityczni" – napisał na Facebooku Adamowicz. I załączył wideo osobliwego "pościgu".
W tym czasie dziennikarz wychodził z siebie, żeby sprowokować Adamowicza. "Czy panu jest nie wstyd?", "Dlaczego prosiliście przestępców o pieniądze?", "Kim jest Paweł Adamowicz na liście klientów Amber Gold?", "Panie prezydencie, musimy wiedzieć, dlaczego pan wspiera przestępczość w Gdańsku" – to tylko niektóre z "pytań", które Sitka zadał prezydentowi Gdańska. Choć "pytanie", dlaczego wspiera przestępczość, trudno nazwać w ten sposób. Adamowicz przez cały czas milczał. W dyskusję wdawała się jedynie jego rzeczniczka, choć również niechętnie.
Przypomnijmy, że Adamowicz był dzisiaj gościem sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Paweł Adamowicz dla sejmowych śledczych był wyjątkowo ciekawym rozmówcą z kilku względów. To w jego mieście założono Amber Gold oraz OLT Express i tam spółki Marcina P. od początku do końca działały. I angażowały się w działania związane z funkcjonowaniem miasta. Dlatego też prezydent
Gdańska był dziś pytany m.in. o to, dlaczego podczas imprezy, na której fetowano sukcesy Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy, brał udział w pokazowym przeciągnięciu samolotu OLT Express. Inne istotne pytania posłów dotyczyły darowizny, którą od właściciela
Amber Gold otrzymało gdańskie zoo.