Reklama.
Wpis jednego z dawnych nauczycieli liceum im. Joachima Lelewela w Warszawie na temat szkolnych problemów Jarosława Kaczyńskiego wywołał internetową burzę. Nie jest to żadna nowa informacja - ujawnił ją sam Jarosław Kaczyński w swojej autobiografii. Niepokojące jest zupełnie coś innego.
Moje czasy szkolne kryją pewną tajemnicę. Otóż zdarzyło mi się nie zdać z 10. do 11. klasy i mimo to wylądowałem w ostatniej klasie, a następnie po odkręceniu tego znalazłem się w liceum na Woli.
Zdaje się więc, że prawdopodobnie nielegalnie skończyłem 11. klasę i zdałem maturę, a potem poszedłem na studia
Niewiele brakowało, a nie zdałbym z dziesiątej do jedenastej klasy. Postawiono mi dwóje z polskiego, angielskiego (...) i przysposobienia wojskowego. (...) Wyraźnie chciano, żebym nie zdał. Rodzice się odwołali do kuratora - był nim późniejszy minister Jerzy Kuberski.
Ale los tego odwołania zależał ostatecznie od rady pedagogicznej. I rada pedagogiczna głosowała za oblaniem mnie. A mimo to Kuberski spowodował, że klasy nie powtarzałem. Chyba zorientował się, że trzymanie mnie dłużej w tej szkole nie ma sensu. Tyle że wysłano mnie do kolejnej szkoły: Mikołaja Kopernika na Woli, gdzie zdałem egzaminy.
Nie wiem, jak on to zrobił, bo teoretycznie nie miał do tego prawa