Robert Mazurek miał dzisiaj rano w studiu ważnego gościa, bo Macieja Świrskiego z Polskiej Fundacji Narodowej. To właśnie on jest odpowiedzialna za kampanię billboardową, która wychwala reformę sądownictwa w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości. Gość Mazurka nie wytrzymał jednak całej rozmowy w spokoju.
– Mieliście promować Polskę za granicą, promujecie reformę PiS w kraju. Dlaczego? – zapytał na sam początek Mazurek swojego gościa.
Świrski odpowiedział bardzo pokrętnie. – Celem fundacji jest promowanie wizerunku Polski nie tylko zagranicą, ale i w kraju. Zaczynamy od Polski, bo wizerunek na skutek nieodpowiedzialnych działań niektórych mediów został zniszczony w oczach obywateli. Stąd akcja – stwierdził.
Wtedy Mazurek przeszedł do frontalnego ataku w kwestii billboardów. – Pan promuje wizerunek Polski pokazując sędziów, którzy kradną spodnie, kiełbasę i części do wiertarek – zauważył. – Na tym polega promocja, że pan kradnie spodnie? Przyjeżdżajcie do kraju, gdzie kradną spodnie? – kontynuował.
Świrski odpowiedział: – Metodycznie jest prowadzona kampania dezinformacyjna na temat Polski. Mówi się o Polsce jako o kraju niepraworządnym, gdzie sędziowie mają być poddani władzy wykonawczej, co jest nieprawdą. Jednocześnie jest prowadzona kampania dezawuująca program zmian, reform. Trzeba się temu przeciwstawić.
Mazurek zapytał wtedy, w czyim imieniu się przeciwstawia. – PiS, rządu? – dopytywał.
– W imieniu obywateli – odpowiedział Świrski.
– Obywatele dali panu taki mandat? – kontynuował Mazurek.
– Jestem obywatelem, poczuwam się do odpowiedzialności za Polskę. Działam – usłyszał w odpowiedzi.
– Gdyby pan wydawał swoje pieniądze, to byłoby uzasadnione. Ale pan wydaje pieniądze spółek skarbu państwa. Na promocję i ochronę wizerunku RP i parę innych celów, które są w statucie – zauważył Mazurek.
– Kwestia sądów jest bardzo ważna. (… ) To żadna propaganda partyjna, to jest informowanie obywateli o tym, jak wygląda sytuacja, dlaczego trzeba ją zmienić i dlaczego trzeba wymagać od swoich parlamentarzystów prawdy – odpowiadał Świrski.
I wtedy Mazurek wbił szpilkę mocniej. – Pamieta pan lipiec 2016 roku? Premier Beata Szydło mówiła, że Fundacja pokaże Polskę piękną, ambitną, przyjazną, w której są ogromne możliwości i wspaniali ludzie, możliwości. Wspaniali ludzie to sędziowie, a wspaniałe pomysły to kradzież spodni czy jazda po pijanemu, tak? To pan promuje? – zapytał.
– Ja nie promuję tego, że sędziowie kradną spodnie, ja promuję to, że postępowania trwają za długo, a będzie szybko – mówił Świrski.
– Czy pan naprawdę chce powiedzieć słuchaczom, że tak miała działać fundacja promująca Polskę za granicą? – dopytał Mazurek jeszcze raz. Wtedy Świrskiemu puściły nerwy.
– Pan wybiera z kontekstu część komunikatu, ustawia to w takim sosie, żeby było tak, jak pan uważa, a ja mówię co innego – stwierdził rozemocjonowany.
– Proszę mnie nie obrażać, bo ja się tak łatwo nie dam obrazić – odpowiedział mu rozbawiony Mazurek. I wbijał szpilki dalej. Bo kiedy zauważył, że w zarządzie Fundacji są jedynie osoby kojarzone z PiS, usłyszał w butnej odpowiedzi od Świrskiego: – A kogo mielibyśmy wziąć do zarządu?