Jan Pietrzak wpadł w szał na próbie w Opolu. Wygrażał artystom, bo pomylili zwrotki jego piosenek
Bartosz Świderski
14 września 2017, 10:15·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 14 września 2017, 10:15
W opolskim amfiteatrze trwają próby do zbliżającego się festiwalu. Impreza będzie szczególnie ważna dla Jana Pietrzaka, który obchodzi swój jubileusz. Niestety, z tego powodu jest wyjątkowo nerwowy. Według "Gazety Wyborczej" zrobił awanturę na próbie.
Reklama.
Jak czytamy w "GW", w koncercie "Pół wieku kabaretu pod Egidą – od PRL do Polski” weźmie udział piętnastu wykonawców i zespołów. Część z nich to młodzi artyści, którzy dopiero debiutują. Dla nich współpraca z Pietrzakiem ma być wyjątkowo stresująca. "GW" cytuje rozmowę kabareciarza z jednym z wykonawców.
– Jeśli w sobotę na próbie... – zwrócił się do młodej artystki.
– Nie, ja przepraszam – mówiła zakłopotana Kasia Nova.
– Ja nie skończyłem zdania. Jeśli w sobotę na próbie generalnej nie zaśpiewasz tego składnie, to zdejmiemy ten utwór, żebyś wiedziała. Jeśli pomylisz choć jedno słowo, to ten utwór wyrzucimy – ostrzegał ją ze sceny Pietrzak.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Dostało się też członkom Zespołu Świt, w składzie którego są uczniowie LO z Wrocławia. Pietrzak wściekł się z powodu problemów z mikrofonami.
– Jeżeli nie będziemy już tutaj próbować, bo wy zawsze będziecie zmieniać mikrofony, to może pójdziemy do hotelu? Tam mamy co robić. Rośnie we mnie zniecierpliwienie, a nie chciałbym być brutalny – mówił.
Potem burę dostali dźwiękowcy. Pietrzakowi przeszkadzał "dudniący pedał". – Nie mogę śpiewać spokojnie, bo słyszę ciągle takie "łup, łup”, jak w jakiejś remizie. Nie chcę, aby ten bęben grał tak po strażacku. Ja to słyszę już od 56 lat. Takie rzeczy jak walenie stopy można zmienić. Bo nie są to rzeczy nadane przez Boga, a rzeczy, nad którymi panujemy – my, artyści. To jest mój utwór, ja go napisałem i ja sobie życzę, żeby to tak nie waliło, bo mi to przeszkadza. I mam taką artystyczną koncepcję – przekonywał.
Artyści mieli schodzić ze sceny z niewesołymi minami. W wypowiedziach dla "GW" mówili, że czują się zestresowani i że Pietrzak, choć miły, jest "bardzo surowy".