
Reklama.
"Sprawiedliwe sądy" to kampania, na którą składają się rozwieszone po całym kraju słynne czarno-białe billboardy oraz serwis internetowy SprawiedliweSady.pl. I największe kontrowersje budzą właśnie treści opublikowane w sieci. Szczególnie te z działu "nadzwyczajna kasta", gdzie zamieszczono historie mające dowodzić sędziowskiemu zepsuciu i bezkarności. Szybko twórcom kampanii "Sprawiedliwe sądy" wytknięto, że pojawiły się tam m.in. nieprawdziwe informacje o uwolnieniu pedofila wyrokiem świdnickiego sądy i historia nieżyjącego sędziego, który po kradzieży kiełbasy za 6,9 zł musiał zrzucić togę i jednak usłyszał dość surowy wyrok.
Jednak strona SprawiedliweSady.pl ma też inne działy i okazuje się, że dopiero tam można znaleźć najbardziej szokujące treści. A mówiąc wprost, zwyczajne kłamstwo. Nie można bowiem nazwać inaczej tego, co opublikowano tam na temat byłego premiera Polski, a dziś przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Kampania "Sprawiedliwe sądy" twierdzi bowiem, że w 2012 roku "dziennikarska prowokacja ujawniła powiązania Sądu Okręgowego w Gdańsku z Kancelarią Premiera Donalda Tuska".
A to nieprawda? Tak. Wbrew kolportowanej od lat legendzie, publikacja "Gazety Polskiej Codziennie" z września 2012 roku na temat ówczesnego prezesa SO w Gdańsku Ryszarda Milewskiego w żaden sposób nie opowiadała o naciskach ekipy ówczesnego premiera Donalda Tuska na przebieg sprawy Amber Gold. Do dziś wielu Polaków jest przekonanych, że "GPC" ujawniło wtedy rozmowę asystenta szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego z sędzią Milewskim, po której ten zgodził się dostosować do premierowskich życzeń co do ustalenia daty posiedzenia sądu w sprawie zażalenia na aresztowanie szefa Amber Gold Marcina P. W rzeczywistości była to jednak prowokacja dziennikarska.
Przed Ryszardem Milewskim urzędnika Kancelarii Premiera udawał (znany z dokonywania innych tego typu prowokacji) Paweł Miter. Czy można zatem twierdzić, że "dziennikarska prowokacja ujawniła powiązania Sądu Okręgowego w Gdańsku z Kancelarią Premiera Donalda Tuska"? Nie, bo dowodów na żadne powiązania nie odkryto. Miter skutecznie dowiódł jedynie temu, że ówczesny prezes SO w Gdańsku byłby podatny na polityczne naciski, gdyby takie się pojawiły. W rzeczywistości ekipa Donalda Tuska z całą tą sprawą nie miała jednak nic wspólnego.