Autorzy kampanii "Sprawiedliwe sądy" twierdzą, że "dziennikarska prowokacja ujawniła powiązania Sądu Okręgowego w Gdańsku z Kancelarią Premiera Donalda Tuska". To kłamstwo.
Autorzy kampanii "Sprawiedliwe sądy" twierdzą, że "dziennikarska prowokacja ujawniła powiązania Sądu Okręgowego w Gdańsku z Kancelarią Premiera Donalda Tuska". To kłamstwo. Fot. SprawiedliweSady.pl

Prowadzona przez Polską Fundację Narodową kampania "Sprawiedliwe sądy", która ma przekonać Polaków do poparcia pomysłów PiS na przejęcie kontroli nad wymiarem sprawiedliwości, była już krytykowana za mnóstwo kwestii. Wytykano pewne nadużycia przy jej organizacji i błędy w treści. Jak dotąd niewielu zauważyło jednak, że akcja ta zasługuje na napiętnowanie także ze względu na posunięcie się do kłamstwa.

REKLAMA
"Sprawiedliwe sądy" to kampania, na którą składają się rozwieszone po całym kraju słynne czarno-białe billboardy oraz serwis internetowy SprawiedliweSady.pl. I największe kontrowersje budzą właśnie treści opublikowane w sieci. Szczególnie te z działu "nadzwyczajna kasta", gdzie zamieszczono historie mające dowodzić sędziowskiemu zepsuciu i bezkarności. Szybko twórcom kampanii "Sprawiedliwe sądy" wytknięto, że pojawiły się tam m.in. nieprawdziwe informacje o uwolnieniu pedofila wyrokiem świdnickiego sądy i historia nieżyjącego sędziego, który po kradzieży kiełbasy za 6,9 zł musiał zrzucić togę i jednak usłyszał dość surowy wyrok.
Jednak strona SprawiedliweSady.pl ma też inne działy i okazuje się, że dopiero tam można znaleźć najbardziej szokujące treści. A mówiąc wprost, zwyczajne kłamstwo. Nie można bowiem nazwać inaczej tego, co opublikowano tam na temat byłego premiera Polski, a dziś przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Kampania "Sprawiedliwe sądy" twierdzi bowiem, że w 2012 roku "dziennikarska prowokacja ujawniła powiązania Sądu Okręgowego w Gdańsku z Kancelarią Premiera Donalda Tuska".
A to nieprawda? Tak. Wbrew kolportowanej od lat legendzie, publikacja "Gazety Polskiej Codziennie" z września 2012 roku na temat ówczesnego prezesa SO w Gdańsku Ryszarda Milewskiego w żaden sposób nie opowiadała o naciskach ekipy ówczesnego premiera Donalda Tuska na przebieg sprawy Amber Gold. Do dziś wielu Polaków jest przekonanych, że "GPC" ujawniło wtedy rozmowę asystenta szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego z sędzią Milewskim, po której ten zgodził się dostosować do premierowskich życzeń co do ustalenia daty posiedzenia sądu w sprawie zażalenia na aresztowanie szefa Amber Gold Marcina P. W rzeczywistości była to jednak prowokacja dziennikarska.
Przed Ryszardem Milewskim urzędnika Kancelarii Premiera udawał (znany z dokonywania innych tego typu prowokacji) Paweł Miter. Czy można zatem twierdzić, że "dziennikarska prowokacja ujawniła powiązania Sądu Okręgowego w Gdańsku z Kancelarią Premiera Donalda Tuska"? Nie, bo dowodów na żadne powiązania nie odkryto. Miter skutecznie dowiódł jedynie temu, że ówczesny prezes SO w Gdańsku byłby podatny na polityczne naciski, gdyby takie się pojawiły. W rzeczywistości ekipa Donalda Tuska z całą tą sprawą nie miała jednak nic wspólnego.