Jest przed trzydziestką, a już kilkukrotnie wstrząsnął światem polskich mediów. Najpierw, kiedy dzięki rzekomym kontaktom w Kancelarii Prezydenta miał dostać program w TVP, później, gdy przekazał Marcinowi P. rzekomo oryginalną notatkę ABW w sprawie Amber Gold. Właśnie usłyszeliśmy o nim po raz kolejny – okazało się, że to właśnie Miter stoi za prowokacją z sędzią Milewskim w roli głównej. Kim tak naprawdę jest?
O Miterze pisaliśmy w kontekście fałszywej notatki ABW, którą przekazał Marcinowi P. Miała ona świadczyć o rzekomej akcji służb, wymierzonej w Amber Gold oraz OLT Express. Sprawę ujawnił Jacek Harłukowicz z "Gazety Wyborczej", według którego Miter działał przede wszystkim dla zdobycia rozgłosu.
Sam zainteresowany postanowił bronić swoich działań, umieszczając pod tekstem w naTemat obszerny komentarz. Miter odpowiedział na oskarżenia, podkreślając, że jego zdaniem to Harłukowicz działa z niskich pobudek.
Miter twierdzi też, że kwestia autentyczności notatki dotyczącej Amber Gold wcale nie jest jeszcze przesądzona.
Od początku
Paweł Miter ma 27 lat i pochodzi z Wrocławia. – Bardzo chciał zostać dziennikarzem. Ale nie takim zwykłym. Nikomu nieznanym. Chciał pracować nad wielkimi projektami – powiedział "Gazecie Wrocławskiej" anonimowo jeden z jego znajomych.
O Miterze po raz pierwszy zrobiło się głośno w marcu 2011 roku, kiedy "Rzeczpospolita" opisała historię jego kontaktów z TVP. W listopadzie 2010 roku młody dziennikarz z fałszywego konta pocztowego, podając się za osobę z otoczenia prezydenta, wysłał e-mail do ówczesnego prezesa TVP Włodzimierza Ławniczaka. Sugerował w nim, że warto byłoby przygotować program polityczny dla młodzieży, i że dobrym kandydatem do jego poprowadzenia jest właśnie Paweł Miter.
Sprawa szybko ruszyła z miejsca i wkrótce Miter podpisał umowę z TVP. Gdy napisała o tym "Rzeczpospolita", wybuchł skandal, jednak wielu komentujących sprawę nadal ma wątpliwości, czy młody dziennikarz rzeczywiście działał jako prowokator, czy po prostu chciał mieć program w TVP, a wersję o prowokacji wymyślił dopiero później. Sam zainteresowany zdecydowanie zaprzeczył temu w komentarzach pod naszym tekstem.
Taką wersję zdarzeń potwierdza w swoim tekście nawet Harłukowicz, wspominając, że śledztwo przeciwko Miterowi, jakie prowadziła prokuratora w związku z prowokacją w TVP, zostało umorzone w sierpniu 2011 roku.
Kolejnej sensacji nie było
Jacek Harłukowicz napisał ostatnio w "Gazecie Wyborczej", że "w 2011 roku Miter zgłosił się do Prokuratury Rejonowej Wrocław-Krzyki Zachód, gdzie złożył doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ówczesnego szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. Arabski rzekomo miał wywierać wpływ na szefa Krajowej Rady Prokuratorów Edwarda Zalewskiego w sprawie jak najszybszego zakończenia śledztwa dotyczącego tzw. afery hazardowej". Harłukowicz twierdzi, że prokuratora wkrótce umorzyła śledztwo. Żadnej sensacji nie było.
Echa całej sprawy jeszcze nie ucichły, a Miter dał o sobie znać kolejny raz, tym razem w związku z telefonem do sędziego Milewskiego. Schemat działania znów był podobny – fałszywa tożsamość osoby związanej z najwyższymi kręgami władzy, fałszywy email i telefon – prowokacja. I znów zdania co do oceny całej sprawy są podzielone, także wśród internautów komentujących na naTemat.pl informację o tym wydarzeniu.
Idealista czy prowokator?
Osoba Pawła Mitera wzbudza wiele kontrowersji. Jego działania często balansują na granicy prawa, a czasem nawet je przekraczają. Dziennikarz miesięcznika "Press" dotarł do informacji, z których wynika, że Miter już wcześniej podszywał się pod inne osoby, licząc na osiągnięcie w ten sposób sporych korzyści majątkowych. W swoim tekście autor podawał też w wątpliwość wiarygodność prowokatora. W podobnym tonie wypowiadał się wspominany już Jacek Harłukowicz, sugerując, że historia pobicia Mitera przez nieznanych sprawców, rzekomo w odwecie za jego działania, również została zmyślona.
Niespójności w przedstawianych mediom przez Mitera relacjach dostrzegła też Dorota Wellman, kiedy rozmawiała z nim o powodach, dla których ostatecznie nie dostał on obiecanych przez TVP w 2011 roku pieniędzy. Z kolei Marcin Rybak z "Gazety Wrocławskiej" ustalił, że Miter miesza się nawet w zeznaniach dotyczących własnego wykształcenia.
Kim więc jest Paweł Miter? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Dla jednych pozostaje odważnym dziennikarzem – prowokatorem, dla którego interes publiczny jest najważniejszy, dla innych hochsztaplerem działającym dla własnej korzyści i popularności.
Po co dziennikarzowi szukać kontaktów, zbierać informacje i tropić w pocie czoła afery? Przecież można je samemu wywoływać i cieszyć się popularnością. CZYTAJ WIĘCEJ
Paweł Miter
o Jacku Harłukowiczu
Szukał sensacji, tak jak np podczas autoryzacji wmawiał mi, że P. przyleciał do mnie awionetką do Wrocławia, szukał moich kontaktów z córką posłanki Kempy.
Paweł Miter
Informowałem P., że muszę ją zweryfikować, to on ja ujawnił. Prokuratura bada, czy była ona fałszywa, i to ona ocenić ma, a nie redaktor z "Gazety Wyborczej", któremu kilkoma tekstami zalazłem za skórę.
Paweł Miter
Gdyby nie była to prowokacja, to miałbym zarzuty prokuratorskie! A ich nie mam do dziś.
Jacek Harłukowicz
"Gazeta Wyborcza"
Miter przekonywał wtedy naszych wrocławskich dziennikarzy, że zgłosił sprawę pobicia na policję. Ale w komisariacie, o którym wspominał, po zgłoszeniu o pobiciu nie było śladu. Zawiadomienie wpłynęło kilka godzin później, już po spotkaniu pobitego z dziennikarzem “Gazety” i po zwróceniu Miterowi przez dziennikarza uwagi, że policja o żadnym pobiciu nic nie wie.”
Marcin Rybak
"Gazeta Wrocławska"
Pytany o wykształcenie Paweł Miter podał do protokołu: średnie. Przyznał, że jest bezrobotnym, nigdzie nie pracuje i utrzymuje się z oszczędności i pomocy rodziny. Po dwóch miesiącach - na przesłuchaniu 7 maja 2010 - w rubryce wykształcenie podał: licencjat. CZYTAJ WIĘCEJ