Decyzja ministra Zbigniewa Ziobry o odwołaniu wiceprezesów Sądu Okręgowego w Warszawie wywołała trzęsienie ziemi nie tylko w samym sądzie, ale także w środowisku sędziowskim, a szczególnie w stowarzyszeniu Iustitia, do którego należy nowa prezes i jeden z wiceprezesów sądu. W grę wchodzą także znajomości i wzajemne długi wdzięczności.
Przypomnijmy, że decyzją ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, w Sądzie Okręgowym w Warszawie nastały zmiany personalne. Nowym prezesem Sądu została Joanna Bitner, a wiceprezesami Dariusz Dąbrowski, Dariusz Drajewicz oraz Małgorzata Szymkiewicz-Trelka. Wszystkie te nominacje budzą kontrowersje, a w trudnej sytuacji znalazło się Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia.
Kim jest nowa prezes?
Przez dziesięć lat (1997-2007), sędzia Joanna Bitner pracowała w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Na własną prośbę została przeniesiona do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Wola. Od 2012 pracuje w warszawskim Sądzie Okręgowym i należy także do Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Co ciekawe, prywatnie jest znajomą obecnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, który nie ukrywa, że ma duży wpływ na obsadę stanowisk w sądowych władzach. Jak przyznaje sam wiceminister, sędzia Bitner była jego stronniczką podczas postępowania dyscyplinarnego, które toczyło się wobec niego w warszawskim Sądzie Okręgowym.
O zaangażowanie członków Stowarzyszenia Iustitia w zmiany wprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę zapytaliśmy sędziego Bartłomieja Przymusińskiego, członka zarządu organizacji.
– W przypadku nowej pani prezes trzeba pamiętać, że objęła miejsce wakujące i nie jest to sprzeczne z naszym sierpniowym apelem. W takich przypadkach wyszliśmy z założenia, że taką kandydaturę powinno zaopiniować zgromadzenie sędziów danego sądu. Jeżeli dostałaby negatywną opinię, to według nas powinna ustąpić, ale w tym przypadku zgromadzenia jeszcze nie było – mówi sędzia Przymusiński.
I dodaje: – Wyszliśmy z założenia, że lepiej jest, gdy takie stanowisko obejmie sędzia z poparciem znacznej części środowiska, niż ktoś "przywieziony" przez ministra.
Jednocześnie przyznaje, że do Stowarzyszenia należy także... wiceminister Piebiak, wobec którego jednak toczy się już postępowanie w sprawie wykluczenia go z organizacji.
Wiceprezesi
Sama nominacja nowej prezes nie budzi więc takich zastrzeżeń, lecz zupełnie inaczej jest w przypadku stanowisk wiceprezesów. Decyzję o odwołaniu z pełnionej funkcji dostały trzy wiceprezeski: Beata Najjar, Maria Dudziuk i Ewa Malinowska. W tym przypadku zadziałała ustawa o ustroju sądów powszechnych, którą w lipcu podpisał Andrzej Duda, a która przyznaje ministrowi sprawiedliwości niemal nieograniczony wpływ na kształtowanie władz sądów.
Żadnej z odwołanych osób jeszcze nie skończyła się 6-letnia kadencja. I tu znów pojawia się zgrzyt - jedno z trzech stanowisk objął Dariusz Drajewicz, kolejny członek Stowarzyszenia Iustitia. - Do końca miesiąca zarząd podejmie decyzję co do dalszego postępowania wobec sędziego Drajewicza. Możliwy jest wniosek o wykluczenie go z naszego stowarzyszenia - przyznaje w rozmowie z naTemat Bartłomiej Przymusiński.
Szach-mat ministerstwa?
Prawicowe portale już ogłosiły, że reforma jest obiektywna i promuje nie tylko osoby związane z dobrą zmianą. Czyżby minister Ziobro zaszachował swoich krytyków dopraszając kilku z nich do grona nowych władz w sądach? - Pamiętajmy, że do Stowarzyszenia Iustitia należy około 1/3 wszystkich sędziów w Polsce. Mamy informacje, że bardzo dużo naszych członków otrzymuje propozycje objęcia stanowisk, którym odmawiają - mówi nasz rozmówca. Przyznaje też, że jest jedna dobra strona tego co dzieje się w sprawie sądownictwa w Polsce. - Każdy musi się teraz określić i wyrazić jasne zdanie. Możemy z łatwością zobaczyć, kto przedkłada własną karierę nad standardy etyczne - konkluduje sędzia Przymusiński.
Ważny jest też kontekst odwołania dotychczasowych wiceprezesek Sądu Okręgowego w Warszawie. Wszystkie trzy w maju zeszłego roku podpisały list, w którym zaapelowały do ministra Ziobry o interwencję w sprawie publikacji "Gazety Polskiej" na temat jednego z sędziów oraz jego ojca. Wezwały w nim ministra sprawiedliwości do "zdecydowanego wsparcia i reakcji na zaistniałą sytuację".
Dodatkowo, wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że odwołanie nastąpiło na wniosek nowej prezes, czemu ona sama zaprzeczyła.
Po tym, co stało się w warszawskim sądzie, najgłośniej protestująca przeciwko reformie część środowiska sędziowskiego będzie musiała się policzyć, a każda propozycja ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości będzie próbą charakteru dla sędziów.