Nie masz nawet mózgu wrzeszcząc, że przywilejem Polek jest nędzna, wcześniejsza emerytura – napisała Manuela Gretkowska po manifestacji związkowców "Solidarności" w tekście zatytułowanym "Wydudani". To tylko jedno z ostrych zdań felietonu o "huju bez cycków", który opublikowała na Facebooku. W sieci zawrzało, tymczasem pisarka mówi naTemat o potrzebie stosowania mocnego języka i nędzy, która czeka kobiety wysyłane na wcześniejszą emeryturę.
Nie żałuje pani, że napisała tak ostro? Od jakiegoś czasu mówi się, że błędem jest brutalizacja języka debaty publicznej w Polsce.
Manuela Gretkowska: Błędem jest to, co władza robi z kobietami. Jakim językiem mamy odpowiadać? Językiem sióstr z PCK?
Co panią szczególnie wzburzyło?
Upodlenie, jakie czeka kobiety na wcześniejszej emeryturze. I to, że rzecznikiem kobiecej nędzy jest jakiś facet na usługach PiS-u, który ośmiela się krzyczeć, że kobiety w Polsce nie są dyskryminowane, podczas gdy jest coraz gorzej.
Wśród kobiet też są rzeczniczki nierównego wieku emerytalnego.
Zapominają, że teraz żyjemy znacznie dłużej niż kilkadziesiąt lat temu i nie uświadamiają sobie różnicy, jaką poczują w portfelu. Moja przyjaciółka głosowała na PiS właśnie dlatego, by przejść na emeryturę w wieku 60 lat. Ale teraz zmieniła zdanie. Zobaczyła wyliczenie, jak marne grosze będzie dostawać, jeśli nie przepracuje tych pięciu lat.
Zresztą podobne wyliczenia pokazywał ZUS. W jednej z symulacji kobieta, która przejdzie na emeryturę w wieku 65 lat, dostanie 1500 zł miesięcznie. Jeśli przestanie pracować w wieku 60 lat, dostanie tylko 1000 zł miesięcznie. I z tego będzie musiała się utrzymać przez najbliższe 20-30 lat.
I tu pada argument, że chodzi o to, by kobieta miała wybór.
Jaki wybór? Przecież pracodawcy będą przymusowo wysyłać 60-latki na emeryturę, bo kobiety nie będą już miały okresu ochronnego. Poza tym o jakim wyborze tu mówimy, skoro kobiety są ubezwłasnowolnione w kwestii niechcianej ciąży? Chodzi tylko o chorą tradycję i uwikłanie społeczeństwa w system plemienny. Zamiast budować żłobki i przedszkola, rząd chce zagnać kobiety do darmowej opieki nad wnukami na pełen etat.
10 lat temu napisała pani manifest "Polska jest Kobietą", po którym narodziła się Partia Kobiet (Inicjatywa Feministyczna). Jak zmienił się kraj przez ten czas?
Na gorsze, zarówno jeśli chodzi o sytuację kobiet, jak i inne kwestie, takie jak niszczenie sądów i demokracji. Władza wymyśla koło od nowa, wyważa otwarte drzwi. Chce cofnąć kobiety do lat 60-tych... za wyjątkiem legalnej aborcji oczywiście. A wszystkiemu przyklaskuje Kościół, który lubi mieć kobiety pod kontrolą. Kiedyś to wszystko rypnie. Poniesiemy konsekwencje nierównego wieku emerytalnego. I to będzie cios w społeczeństwo, bo księża i rząd oczywiście się wyżywią.
Rządzący postrzegają swoje postępowanie jako patriotyzm.
To taki patriotyzm jak u sarmatów. Niechęć do rozwoju i obsesyjne trzymanie się niedobrych tradycji kiedyś doprowadziły do rozbiorów Polski. Prędzej czy później taka polityka doprowadzi do upadku państwa.
Tak. Ale wie pani, co co mnie smuci? My, kobiety, urządzamy masowe protesty dopiero wtedy, gdy chcą nas zabijać. Gdy tylko nas dręczą, nie solidaryzujemy się, bo jesteśmy do tego przyzwyczajone.