
Moja babcia mówiła, że tylko źli ludzie nie lubią słodyczy. Mimo że z pewnością nie miała na myśli wyników badań naukowych, lecz raczej atmosferę domowego ciepła, jaką tworzy zapach ciasta prosto z piekarnika ("zły" w jej słowniku oznaczał "nierodzinny"), to w jej czasach, czyli latach 50. XX wieku, cukier rzeczywiście reklamowany był jako coś dobrego – najtańszy składnik odżywczy. Poza tym pamiętała jeszcze sprzed wojny, że "cukier krzepi". Na słynnym haśle Melchior Wańkowicz zarobił 5 tysięcy złotych, za co wówczas mógł kupić sobie auto – samochód był wtedy wart tyle, co dziś... prywatny samolot. A Polacy? No cóż, nie mieli zbyt wielu okazji by cukrem się objadać. Przed wojną był bardzo drogi – średnie spożycie na osobę w ciągu roku wynosiło raptem 11 kg. Prawdziwa cukrowa klęska wywołana hasłem Wańkowicza miała dopiero nadejść.
Cukier "zły" i cukier "dobry"
– podsumowuje Monika Stromkie-Złomaniec.
(za)słodkie przekąski, które uchodzą za zdrowe i dietetyczne:
8 ciastek zbożowych = 5 łyżeczek cukru
100 g suszonej żurawiny = 13 łyżeczek cukru
150 g jogurtu owocowego z ziarnami = 3 łyżeczki cukru
40 g, czyli jeden batonik musli = 3 łyżeczki cukru
100 g granoli = 5 łyżeczek cukru
Cukier zdemonizowany – czy cukier uzależnia
Detoks zły i detoks dobry
Jeśli chcesz zapanować nad ilością cukru w twojej diecie i przestrzegać 10 dozwolonych przez WHO procent, nie masz wyjścia – musisz liczyć i czytać etykiety. Na większości z nich znajdziemy wyłącznie informację o tym, że cukier jest, ale ile – nie wiadomo. Stąd ogólnoświatowy problem z nadużywaniem cukru – jemy go, nie czując jego smaku i nie wiedząc ile go dokładnie jest, a potem jesteśmy w szoku, gdy okazuje się, że norma dla przeciętnego Kowalskiego to całe 40 łyżeczek "złego" cukru. Tego niezauważonego, poukrywanego w produktach oraz tego, który wydaje nam się jedynym cukrem w naszej diecie – cukru ze słodyczy i cukierniczki.
