Sprawa ceny masła rozgrzewała Polskę, a nawet Europę do czerwoności. Kolejne psychologiczne granice zarówno w supermarketach jak i osiedlowych sklepikach były przebijane, a ceny zmieniały się dosłownie z dnia na dzień. A teraz to.
Okazuje się bowiem, że w najpopularniejszym w Polsce dyskoncie, ośmiorniczki są tańsze niż masło. Jeżeli porównać ceny w przeliczeniu na kilogram produktu (bo to jest prawdziwa podstawa do porównywania cen), masło jest droższe o 2 złote i 5 groszy. I tak kanapka z ośmiornicą jest tańsza niż bułka z masłem.
Wraz z tymi rewelacjami pojawia się bardzo ważne pytanie: czy aby poczuć się jak VIP-y, należy jeść ośmiorniczki czy masło? I czy jedząc żółte "złoto" ze sklepowych lodówek nie wpisujemy się w środowiska zepsutych elit?