Problemy
profesora Królikowskiego zaczynają się w lutym 2017 roku, kiedy do jego kancelarii przyjeżdża roztrzęsiony Wojciech C., dyrektor polskiego oddziału IPetrolu. Królikowski reprezentuje tę spółkę w postępowaniach skarbowych i administracyjnych. Dyrektor boi się aresztowania i prosi, by Królikowski w razie czego podjął się jego obrony. Ten mówi, że nie ma problemu, ale prowadzenie sprawy karnej będzie dodatkowo kosztować. Dwa dni później Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymuje dwóch założycieli IPetrolu. Co prawda Wojciech C. pozostaje na wolności, ale znienacka dzwoni do Królikowskiego z informacją, że właśnie przelał mu z rachunku spółki 300 tys. zł honorarium za wykonane usługi i milion złotych na ustanowienie depozytu. Królikowski mówi, że nie życzy sobie więcej takich sytuacji, i stawia dyrektora przed wyborem: albo jeszcze tego samego dnia podpiszą umowę legalizującą depozyt, albo przelew zostanie odesłany. Klika dni później dochodzi do spotkania obu panów i zalegalizowania depozytu.