
"Będąc na koncercie Arch Enemy w Progresji ciężko było mi na spokojnie porozmawiać z przyjaciółmi. Co chwilę ktoś podchodził i pytał o zdjęcie, proponował wspólne picie, a jedna osoba zapytała czy mam ogolone pachy! Ostatnio podczas zakupów w markecie pani zza kasy poprosiła o wspólne foto. Jest to czasami męczące, ale przede wszystkim bardzo miłe."
Nocny Kochanek rusza z dużą trasą koncertową, na której powoli wyprzedają się bilety. Ludzie zaczynają o nie żebrać, jak o pluszowe Świeżaki z Biedronki.
"Według mnie ich fenomen polega na połączeniu fajnego grania z luźnym tekstem. To tacy ciężsi Bracia Figo Fagot. Energia na ich koncercie jest ogromna - idealnym przykładem był Woodstock, gdzie na niektórych zagranicznych zespołach było mniej ludzi, niż na koncercie Kochanków. Czegoś takiego brakuje u nas w tym smutnym jak pi**a państwie"
"Grają profesjonalnie, z dużą dozą humoru i wrzucili w polski światek metalowy takie zgniłe jajo, którym początkowo każdy się przerzucał. Pamiętam jak na początku nikt za bardzo nie chciał tego grać, recenzenci metalowych płyt krzywili się na samą myśl napisania czegoś pozytywnego, ale na szczęście kilka osób ma jeszcze poczucie humoru i uwierzyło w projekt. Dlatego też nie dziwie się, że kolejny krążek nazwali "Zdrajcy Metalu", bo pewnie dużo zatwardziałych głów uważa ich ciągle bardziej za kabaret ośmieszający gatunek, niż za prawdziwych „true” metalowców. I dobrze."
"Kiedyś na imprezie, gdy chłopaki byli po trzeciej butelce whisky powiedzieli do mnie: zagramy ci nowy utwór - on będzie na "Hewi Metalu". Po raz pierwszy usłyszałem "Zaplątanego" i wtedy powiedziałem: panowie, to będzie wielki przebój i hit. Nie myliłem się pamiętam jak podczas pierwszego wyprzedanego koncertu we Wrocławiu sala chóralnie odśpiewała „Zaplątanego" razem z Krzyśkiem"
"Czy zdradziliśmy metal? Zazwyczaj odpowiadam na opak i potem jestem źle zrozumiany. Powiem więc tak: w oczach wielu jesteśmy zdrajcami i dlatego tak nazwaliśmy ten album. Śpiewamy zresztą na nim "Obciąłeś włosy. Nie nosisz glanów. Stałeś się dla mnie zdrajcą metalu". Według nas heavymetalowcem jest się w sercu, duszy. Nie chodzi o siłę glanów czy włosów, ale o to co masz wewnątrz."
"W dość niszowym podgatunku, jakim jest pastisz metalu osiągnęli mistrzostwo. To takie polskie Steel Panther, tylko z mega lepszym wokalem i o wiele bardziej inteligentnym komizmem. Jako parodia sprawdzają się świetnie, ale jednocześnie oddają hołd wszystkim podgatunkom metalu, jakie grają i robią to genialnie również na poziomie muzycznym. Jest jeszcze oczywiście klimat samego występu. Widać wyraźnie, że chłopaki zajebiście się bawią grając taką muzę i to przekłada się na atmosferę na koncertach - jest zawsze bardzo żywiołowo."
"Brawo metalowcy, chcieliście swojego wcielenia Braci Figo Fagot, to je macie. Możecie rozpalić grilla, łyknąć wódy z gwinta i bekając przeciągle, pośpiewać razem z zespołem. W końcu śpiewanie o chlaniu i ciupcianiu to wyraz odwagi, nonkonformizmu i świeżości poglądów, niczym wstąpienie do Komitetu Obrony Demokracji." Czytaj więcej
Szał na Nocnego Kochanka trwa nieprzerwanie od zeszłego roku, czyli praktycznie od momentu, gdy zaczęła się promocja debiutanckiej płyty. Już w zeszłym roku wyprzedawały się koncerty. – Jednak chłopakom nie uderzyła woda sodowa do głowy. W piątek grają w Gdańsku grają dla półtora tysięcznej publiki, a w sobotę we Włocławku dla 300 osób. I za każdym razem dają z siebie wszystko – mówi menadżer Marcin Koćmierowski.