Dla premier Szydło minister Jurgiel to jeden z najlepszych ministrów w rządzie. Nie odwołano go, nadal będzie "dbał" o dobry poziom rolnictwa w Polsce. I nic to, że zewsząd słychać, jak fatalnym jest ministrem, a wielu rolników na jego nazwisko aż się gotuje. PiS nie ukryje, jak wielu jest rozczarowanych. Nie tylko Jurgielem. Wszystkim, co dotyczy ich wsi, a co nastało wraz z "dobrą zmianą". A to, co dzieje się wokół afrykańskiego pomoru świń (ASF), wywołuje wściekłość nawet w PiS-owskich bastionach.
Spytać rolników, o to, co się u nich ostatnio zmieniło, to jak wsadzić kij w mrowisko i nie wiadomo od czego zacząć. Bo słuchając wielu, nie sposób uwierzyć, że w polskim rolnictwie wszystko jest tak świetne i że słowa rządzących mają pełne odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Na ścianie wschodniej - wściekłość. W mocno PiS-owym regionie. Rolnicy, którzy z powodu ASF stracili tysiące sztuk trzody chlewnej, już nawet nie hamują emocji. Na spotkanie z wiceministrem rolnictwa do Białej Podlaskiej przybyły tłumy. Był jeden wielki krzyk. Nikt się nie patyczkował. Żadnej dyplomacji. - Te same mówicie hasła: będziemy robić, będziemy pomagać. Absolutnie, nic nie robicie! - usłyszał zastępca min. Jurgiela, Jacek Bogucki. A potem już było lepiej.
- Proszę traktować polskich rolników jak na to zasługują. Wschód to jest taki teren, który wybierał was dosłownie. My liczyliśmy na dobrą zmianę, liczyliśmy, że będzie inaczej, będzie można normalnie żyć w tej Polsce, a co się okazało? - wykrzyczała wprost jedna z rolniczek.
Inna: – To jest horror, co się robi z nami! Tak postępujecie z nami?. Macha legitymacją. – Proszę! Zasłużony dla rolnictwa, Krzysztof Jurgiel. Są tu na pewno jeszcze inni, którzy otrzymali ją w ubiegłym roku. Pytam się, tak postępujecie z nami? Ja 35 lat w tym pracuję, zabieracie mi chleb!
"Lenistwo totalne się rozprzestrzeniło"
Rolnicy wykrzyczeli, że zwala się wszystko na nich. I pokazali taką determinację, że jeśli w innych regionach kraju znajdzie się podobna, to PiS może mieć trudny orzech do zgryzienia. Bo w innych częściach kraju rolnikom też wiele się nie podoba.
Elżbieta Szczukowska z Pomorza od razu mówi, że jest źle i nawet nie owija w bawełnę. Twierdzi, że na życie rolników na wsi mocno wpłynęło nawet 500+. – Rozbestwiło to wszystkich tak, że rolnicy nie mogą znaleźć pracowników do prac sezonowych. Czemu w tym roku tyle truskawek nie zebranych? Maliny opadają, nie ma komu zbierać. Lenistwo totalne się rozprzestrzeniło – mówi wzburzona.
Ona zna jedną taką parę. Bez ślubu, ona teoretycznie jest panną samotnie wychowującą 5 dzieci. – Pobiera z zasiłków 5800 zł. A on przychodzi do sklepu i bierze 3 skrzynie piwa i cztery kartony Marlboro. To jest patologia. Ta dzietność może i jest, ale nie w rodzinach, które mogłyby dać rozwój na przyszłość dla kraju. A my przez to nie możemy znaleźć ludzi do pracy – mówi. Gdy rozmawiamy, ma na polu dwa kombajny. – Gdyby nie to, że daję pracownikom pełne wyżywienie, mieliby tę pracę w nosie – mówi. A to na górze nikogo nie obchodzi.
Odwołać Jurgiela
Tak, jak wiele innych rzeczy. W Sejmie ostatnio padło wiele słów o tym, jak PiS oszukał i wykorzystał rolników. PSL i opozycja mocno wypunktowały rządzących. Było i o podniesieniu wieku emerytalnego dla rolników, i ASF, o stadninach koni, o agencjach rolnych obsadzonych przez Misiewiczów, którzy na rolnictwie się nie znają. I ministrze Krzysztofie Jurgielu, którego chcieli bezskutecznie odwołać. Przy okazji ASF wytyka mu się m.in. to, że wcześniej krytykował swojego poprzednika, gdy w Polsce były trzy ogniska. Teraz ma być ich blisko 100 i rolnicy mają poczucie, że nic się nie dzieje. Wcześniej za to było głośno o problemach z dotacjamirolników, teraz znowu o braku obiecanych rekompensat.
Elżbieta Szczukowska: – On się nie zna. Już dawno powinien byś usunięty. Każdemu z poprzednich ministrów czegoś brakowało, ale ten w ogóle nie spotyka się z rolnikami, niczego nie konsultuje.
Aż się zagotowała, gdy usłyszała, jak premier chwali go w Sejmie i mówi, że jest jednym z najlepszych ministrów.
"To dziś europejscy rolnicy"
A przecież władze poświęcają rolnikom tyle uwagi w swoich wystąpieniach. "Nie byłoby wolnej Polski, gdyby nie ofiarność mieszkańców wsi, tak znacząca w zbiorowym wysiłku całego narodu" – pisał do nich niedawno prezydent Duda. – Dzisiaj zobaczyć konia ciągnącego wóz to sporadyczny widok. W większości przypadków to jest traktor, rodziny mają samochody. Polscy rolnicy są dziś europejskimi rolnikami – przemawiał z kolei w Spale, podczas ostatnich dożynek. Premier Szydło dopiero mówiła w Sejmie, że polskie rolnictwo jest najlepsze od lat. Itd. Itp.
O zmianach, które nastały w ostatnich dwóch latach Elżbieta Szczukowska mówi niemal na jednym oddechu, bardzo szybko, jedną rzecz po drugiej. Dużo wie, dużo widzi. Oprócz tego, że ma duże gospodarstwo, jest sołtysem we wsi Rakowiec. – Dużo jest złych posunięć. Rolnicy są rozgoryczeni. Dużo o tym rozmawiamy – mówi. Nie podoba jej się np. połączenie agencji rolnych w jedno, nie wiadomo, czemu ma to służyć. Również takie zmiany, których zwykły Kowalski pewnie by nie zauważył, a rolnikowi mogą utrudniać życie.
- Żeby oddać zboże na skup, rolnik musi teraz każdorazowo podpisać umowę. Musi to zrobić tego samego dnia i osobiście musi być przy dostawie. Kiedyś była jedna umowa na określoną liczbę ton, które można było dostarczyć w różnych terminach – słyszę.
"Widziała pani takie cuda?"
Bardzo ją oburza sprawa ziemi. – Co to znaczy, że ja nie mogę kupić ziemi? Albo inaczej. Ja nie mogę sprzedać ziemi drugiemu rolnikowi. On daje mi na przykład 40 tys. zł za hektar, ale prawo pierwokupu ma agencja i agencja daje mi 30 tys. I ja muszę sprzedać ją agencji – mówi Elżbieta Szczukowska.
Wskazuje też na nierówność wynikającą ze zmian przy ubezpieczeniu KRUS, które zawsze wywoływało wśród Polaków emocje. Do niedawna było ono takie same dla wszystkich rolników. Ale to się zmieniło. Choć, jak słyszę, nie wszystko. – Ktoś ma gospodarstwo 1 ha i płaci KRUS 300 zł na kwartał. Moje gospodarstwo jest większe i – zgodnie ze zmianami, które mamy od dwóch lat – płacę 2380 zł. Mój zięć płaci 2580. Ale jeśli któreś z nas jest chore otrzymujemy 10 zł dziennie z chorobowego. Tak, jak osoba, która płaci najniższy KRUS. Widziała pani takie cuda? – tłumaczy.
Pewnie dużo jeszcze można o tym mówić. Każdy rolnik, w różnych częściach Polski, w różnej branży, pewnie ma inne uwagi. A nasza rozmówczyni zwraca uwagę na fakt, że nie wszyscy są świadomi tego, co się dzieje. – Dużo jest takich, którzy mają podejście roszczeniowe – mówi. I wielu z nich na pewno wciąż wierzy w "dobrą zmianę". Ale na pewno nie wszyscy wpatrzeni są w nią jak obrazek.
Dramat rolników trwa. Przez ASF polscy rolnicy codziennie tracą miliony. Jak się okazuje nie mają co liczyć na obiecywaną pomoc od ministra Jurgiela. Komisja Europejska przykręciła kurek z pieniędzmi przed rządem PiS.Czytaj więcej